Sejm przyjął w czwartkowe popołudnie projekt PiS, który wydłuża kadencje samorządów do kwietnia 2024 r. Teraz ustawa trafi do Senatu.
Prawo i Sprawiedliwość od dłuższego czasu forsowało pomysł dotyczący przesunięciu wyborów samorządowych z jesieni 2023 r. na wiosnę 2024 r. – W dzisiejszej sytuacji następowałby zbieg terminów wyborów samorządowych i parlamentarnych. Zarówno organy wyborcze wskazują, że byłoby to problematyczne – jeśli chodzi o organizację wyborów i każdy, kto ma jakiekolwiek doświadczenie z prowadzenia kampanii wyborczej i – co ważniejsze z punktu widzenia przejrzystości życia publicznego – rozliczaniem kampanii wyborczych, wie, że byłoby tu bardzo wiele problemów – mówił rzecznik PiS, Radosław Fogiel.
Wcześniej w środę wszystkie kluby i koła opozycyjne opowiedziały się przeciw projektowi ustawy o wydłużeniu kadencji samorządów do wiosny 2024 r. Padły z ich strony propozycje skrócenie kadencji samorządów lub kadencji Sejmu, by uniknąć nachodzenia się wyborów. Za projektem jest tylko klub PiS.
W czwartkowe popołudnie ustawa trafiła pod głosowanie. Za przyjęciem projektu opowiedziało się 231 parlamentarzystów, przeciw – 209. Jeden poseł wstrzymał się od głosu. Oznacza to, że PiS przepchnął swój pomysł i widmo wyborów samorządowych wiosną 2024 r. , zamiast jesienią 2023 r. stało się realniejsze. Teraz ustawa trafi do Senatu.
Cała opozycja jest przeciwna tym planom, o czym w środę mówił m.in. Jacek Protas z Koalicji Obywatelskiej. — My nie rozmawiamy o tym, by wybory parlamentarne i samorządowe odbywały się tego samego dnia. Zwracam uwagę, że można je przeprowadzić w odstępie pięciu tygodni. Wszelkie opinie negatywne co do zbiegu tych wyborów dotyczą sytuacji, gdyby one się odbywały jednego dnia, a my wcale o to nie zabiegamy. Jesteśmy natomiast przeciwni przesuwaniu tych wyborów o kolejne pół roku — wyjaśniał.
– Im zależy tylko i wyłącznie na przesunięciu wyborów, by je skroić pod siebie, by nie iść z bagażem porażki do wyborów parlamentarnych – komentował jeszcze przed głosowaniem Miłosz Motyka, rzecznik PSL. Szef klubu KO Borys Budka mówił, że “jeżeli władza umawia się z obywatelami na pięcioletnią kadencję, (…), to nagle wolą jednego człowieka, Kaczyńskiego, nie można tego zmieniać”. – To godzi w fundamentalne wartości demokracji, rządów prawa – mówił Budka.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU