Za nami pięć wiosennych kolejek Ekstraklasy, można więc pokusić się o pierwsze wnioski i obserwacje. Są zaskoczenia, bo jak przystało na naszą ligę – nie wszystko potoczyło się zgodnie z zimowymi przewidywaniami.
Legia – ucieczka, dominacja i skuteczność
Można się było spodziewać, że Legia wiosną wciąż będzie najlepiej grającą i najskuteczniejszą drużyną Ekstraklasy. Warszawianie utrzymali skład, uniknęli kontuzji w okresie przygotowawczym i po prostu – mieli na papierze najmocniejszą kadrę. Nawet w Warszawie wszyscy są zaskoczeni, że po zaledwie pięciu wiosennych kolejkach legioniści będą mieli aż 9 punktów przewagi nad wiceliderem. Nie tylko to może dziwić. Liderem drugiej linii Legii został Domagoj Antolić, w ataku szaleje Jose Kante…Aleksandar Vuković zrobił z niechcianych do niedawna zawodników jednych z najlepszych piłkarzy Ekstraklasy.
Wisła – (prawie) taka, jak kiedyś
Porównywanie obecnej Wisły, która jeszcze przed chwilą była na skraju bankructwa i nic nie wskazywało na to, że ucieknie ze strefy spadkowej do Wisły z czasów Bogusława Cupiała oczywiście nie ma najmniejszego sensu. Jednak krakowianie po raz pierwszy od wielu lat mają tak imponującą serię. Piłkarze Artura Skowronka zodbyli 19 na 21 możliwych punktów w ostatnich siedmiu kolejkach i trzeba przyznać, że trudno przypomnieć sobie taką serię Wisły w ostatnich latach. Dobra skuteczność to jedno, a drugie to defensywa. Krakowianie stracili ledwie dwa gola w pięciu wiosennych kolejkach i sami muszą być zdziwieni, że tak szybko uciekli ze strefy spadkowej.
Cracovia – presja, presja, presja
– To mój błąd. Za dużo się mówiło o tym, że chcemy być mistrzem i być może nałożyłem presję na zawodników. Ludzie się śmieją z presji w piłce, ale ona jest. Piłka uczy pokory, bo po Lechu zostaliśmy sprowadzeni na ziemię bardzo szybko. To jest duży problem – mówił po trzeciej wiosennej porażce z rzędu trener Cracovii, Michał Probierz. Nie ma co się oszukiwać – krakowianie wyglądają zupełnie, jakby zapomnieli jak się gra w piłkę. Szukanie przyczyn tak słabej gry w obrośniętej legendą presji…Cóż, trener wie lepiej. Wygląda jednak na to, że piłkarze Probierza oddali walkę o mistrzostwo Polski, nim zaczęła się ona na dobre. Cracovia zadziwia, ale w zupełnie inny sposób niż jej rywal zza miedzy.
Niezgody nie ma, ale prowadzi
Jarosław Niezgoda odszedł z Legii w przerwie zimowej do Portland Timbers. Było to po 20. kolejce, a napastnik miał na koncie 14 bramek, co dawało mu prowadzenie w klasyfikacji strzelców. Dwa gole do 25-latka tracił Christian Gytkjaer z Lecha, cztery – Igor Angulo z Górnika. Minęło pięć wiosennych kolejek. I co? Dopiero w ostatnim meczu Lecha z Górnikiem Gytkjaer strzelił pierwsze dwa gole w tej rundzie, więc dzieli pierwsze miejsce w tabeli strzelców z Niezgodą. Długo to trwało. Ale co ma powiedzieć taka Korona Kielce, która także w ostatniej kolejce strzeliła dopiero 14. gola w całym sezonie!?
Zdjęcie: Marcin Kadziolka/Shutterstock
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU