Wielkie społeczne zaangażowanie w bezinteresowną pomoc uchodźcom zacznie z czasem słabnąć, ludzie będą coraz bardziej zmęczeni i zniechęceni własną bezsilnością, pojawi się niechęć wobec uchodźców, podsycana przez rosyjską dezinformację. Umocni się także, zgodnie z zasadą „gromadzenia się wokół flagi”, Prawo i Sprawiedliwość. Opozycja w takiej sytuacji będzie musiała się skonsolidować, maksymalnie zewrzeć szyki, tymczasem Szymon Hołownia jest temu przeciwny, choć w programie Polski2050 nie ma niczego, co stałoby temu na przeszkodzie – z profesor Anną Siewierską-Chmaj, politolożką z Uniwersytetu Rzeszowskiego o powstaniu nowej partii, Polska2050 Szymona Hołowni i obecnej sytuacji politycznej w kraju rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Niedawno na naszej scenie politycznej pojawiła się nowa partia Szymona Hołowni, Polska2050. Dlaczego dopiero teraz?
Prof. Anna Siewierska-Chmaj: Przewodniczący „nowej” partii wytłumaczył, że najpierw zależało mu na wypracowaniu, w szerokiej dyskusji, programu wyborczego, a dopiero po osiągnięciu konsensusu w tej sprawie – zarejestrowaniu partii. Z politycznego punktu widzenia jest w tym jakaś logika, ale ten rozciągnięty w czasie proces sprawił także, że Polska 2050 straciła efekt świeżości, co pokazują sondaże. Ten potencjał, który miał Szymon Hołownia zaraz po wyborach prezydenckich jako nowa twarz w polityce, trochę na własne życzenie został zmarnowany.
Ostatnio odbył się pierwszy kongres nowej partii. Jak Pani go ocenia?
Nie pojawiły się tam zupełnie nowe przekazy ani nowy program. Właściwie było to podkreślenie tego, co już wcześniej komunikowała Polska2050, a więc nie było to coś wyjątkowego. Niemniej osoby, które czują się związane z ruchem Szymona Hołowni, na pewno nie mogą czuć się rozczarowane. Natomiast nie było to wydarzenie, które pozwoliłoby poszerzyć elektorat. Należy też zaznaczyć, że sam moment jest bardzo trudny, bo wojna w Ukrainie zmieniła sytuację na politycznej scenie i gdyby nie ten fakt, to media być może więcej uwagi poświęciłby temu wydarzeniu.
W czasie kongresu został zarysowany program nowego ugrupowania: wprowadzenie euro, transformacja energetyczna również w kontekście wojny na Ukrainie, cywilizacja debaty publicznej, prosty system podatkowy i wsparcie państw członkowskich Unii Europejskiej dla uchodźców z Ukrainy. Czy tak szeroki program jest możliwy do realizacji, zwłaszcza kiedy ugrupowanie posiada tylko jednego europosła?
To są propozycje, które specjalnie nie różnią się od pomysłów pozostałych ugrupowań opozycyjnych. Pod tym względem trudno zrozumieć, w jaki sposób Polska2050 chce się odróżnić od Koalicji Obywatelskiej. Natomiast zakładam, że hasła, o których Pan powiedział, znajdują się już w programie wyborczym, który zapewne zostanie wkrótce bardziej szczegółowo przedstawiony pod kątem nadchodzących wyborów parlamentarnych. Szymon Hołownia liczy na dobry wynik wyborczy, żeby mieć wpływ na rzeczywistość polityczną, ale w sytuacji głębokiej polaryzacji, jaka ma miejsce na polskiej scenie politycznej, jego szanse są małe. Wojna w Ukrainie zmieniła dynamikę europejskiej polityki, także w Polsce. Wielkie społeczne zaangażowanie w bezinteresowną pomoc uchodźcom zacznie z czasem słabnąć, ludzie będą coraz bardziej zmęczeni i zniechęceni własną bezsilnością, pojawi się niechęć wobec uchodźców, podsycana przez rosyjską dezinformację. Takie nastroje będą sprzyjać cynicznym, antyunijnym i antyimigracyjnym partiom, przede wszystkim Konfederacji i Solidarnej Polsce. Umocni się także, zgodnie z zasadą „gromadzenia się wokół flagi”, Prawo i Sprawiedliwość. Opozycja w takiej sytuacji będzie musiała się skonsolidować, maksymalnie zewrzeć szyki, tymczasem Szymon Hołownia jest temu przeciwny, choć w programie Polski2050 nie ma niczego, co stałoby temu na przeszkodzie.
Jak Pani sądzi, czy w końcu dojdzie do zjednoczenia opozycji?
Dziś trudno to przewidzieć. Obawiam się, że zwyciężą partykularne ambicje konkretnych polityków, a nie racjonalny wybór i wspólny cel, czyli odsunięcie od władzy Zjednoczoną Prawicę.
Nic nie zapowiada wcześniejszych wyborów, więc jest jeszcze trochę czasu, żeby się w tej sprawie dogadać. Rozumiem ambicje Szymona Hołowni i fakt, że chce, żeby jego ugrupowanie wyznaczało inne standardy polskiej kultury politycznej, ale należy zadać pytanie, czy to na pewno jest najważniejszy cel tych wyborów? To znaczy prowadzenie debaty w środowisku opozycji i nie oglądanie się na władzę, która pogrąża kraj w coraz większym chaosie, czy też odsunięcie obecnie rządzących i dopiero wtedy prowadzenie debat nad naprawą kultury politycznej?
Szymon Hołownia często mówi o potrzebie odświeżenia polskiej klasy politycznej, ale czy Pani zdaniem młodzi i niedoświadczeni działacze poradzą sobie z wyzwaniami, o których mówi lider Polski2050?
Współpracownicy Szymona Hołowni są w większości doświadczonymi politykami i zgadzam się, że należy odświeżyć polską scenę polityczną. Jednak zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to proste, gdyż chodzi też o szerszy kontekst. Mianowicie zainteresowanie ludzi młodych polityką, ale w sposób pozytywny. Mam tu na myśli to, żeby polityka nie była postrzegana jako bagno, tylko narzędzie, dzięki któremu można mieć realny wpływ na otaczającą rzeczywistość. Moim zdaniem krytykowanie polityków opozycji przez Szymona Hołownię w żaden sposób temu nie służy. Jeśli Hołownia rzeczywiście chce odświeżyć scenę polityczną, to swoją popularność celebryty powinien wykorzystać do pracy u podstaw, tzn. przekonać młodych ludzi, że polityka, nawet jeśli bywa nieczysta, w gruncie rzeczy jest jedynym rozsądnym sposobem współdecydowania o sprawach państwa. Bo jeśli nie polityka, to co? Lider Polski2050 wolał się jednak ustawić na pozycji pierwszego krytykanta RP, de facto potwierdzając to, co młodzież i tak już myśli – że polityka to ściek.
Czy oficjalne zarejestrowanie partii wpłynie na sytuację po stronie opozycji, czy nie będzie to miało większego znaczenia?
W tym momencie nie ma to większego znaczenia. Sytuacja na scenie politycznej jest dynamiczna i trudno przewidzieć, co wydarzy się do najbliższych wyborów parlamentarnych. Fakt pojawienia się „nowej” – starej partii nie wpłynie znacząco na układ sił w Polsce. Gdyby to było ugrupowanie, które proponuje jakieś niekonwencjonalne rozwiązania w zakresie obronności lub innych kwestii, które wymagają pilnych rozwiązań w związku z sytuacją w Ukrainie, to może byłoby nieco inaczej.
Ugrupowanie Szymona Hołowni, w odróżnieniu od innych ugrupowań, składa się z trzech odrębnych bytów: Instytutu „Strategie”, który jest think-thankiem, Stowarzyszenia i partii. Czy to może działać na korzyść ugrupowania i mieć znaczenie w czasie wyborów?
Jeśli założylibyśmy, że wyborcy są racjonalni, wczytują się w programy partyjne, zapoznają z analizami, to miałoby znaczenie. Jednak wyborcy racjonalni nie są, zwłaszcza w takiej sytuacji. jaka jest obecnie, a nie wiadomo jaka będzie za rok. Moim zdaniem będą decydowały emocje i polityczna umiejętność grania na nich. To będzie kluczowe dla Polski2050. Mianowicie, do jakich grup społecznych uda się dotrzeć, a nie analizy i strategie ich think-thanków. Co do samego lidera Polski2050, to należy powiedzieć, że budzi on emocje raczej umiarkowane, co przy obecnej temperaturze politycznych sporów w Polsce nie jest dobrym prognostykiem dla Polski2050.
Jak powstanie partii Polski2050 może wpłynąć na zdolności koalicyjne i koncyliacyjność ugrupowania Szymona Hołowni?
Przeszkody nie są po stronie formalnej, tylko są związane z ambicjami lidera ugrupowania. Z punktu widzenia programu, czy organizacji Polska2050 i Koalicja Obywatelska nie powinny mieć problemu z zawiązaniem koalicji. Problem jest innej natury.
Czy Pani zdaniem Polska2050 będzie umiała się odnaleźć na spolaryzowanej scenie politycznej?
Na pewno nie jest to czas, który sprzyja temu ugrupowaniu. Sytuacja geopolityczna nie nastraja do nawoływania do budowania wspólnoty i zakończenia konfliktów w polskiej debacie publicznej, do czego Szymon Hołownia nieustannie wzywa. Jeśli popatrzy się na deklaracje programowe to Polska2050 jest naturalnym koalicjantem Koalicji Obywatelskiej, ale jeżeli weźmie się pod uwagę sondaże i to komu ugrupowanie Szymona Hołowni odbiera wyborców, to też jest KO. Jednym słowem jest to byt polityczny, który nie tylko nie trafił na swój moment w czasie, ale i na swoje miejsce w przestrzeni.
Jak Pani ocenia szansę Polski 2050 w najbliższych wyborach?
Sądzę, że jest w stanie przekroczyć próg wyborczy, ale wystarczy, że ugrupowanie popełni błąd i dojdzie do odpływu wyborców i może znaleźć się poza parlamentem. Na ten moment trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo sytuacja polityczna jest dynamiczna.
Jak Pani widzi przyszłość Szymona Hołowni w polityce?
Sądzę, że zostanie na stałe w polityce i to jest wartość dodana, bo Szymon Hołownia unika wchodzenia w ostre spory i próbuje się odwoływać do ludzi z różnych politycznych opcji. Moim zdaniem jest to ciekawa postać, ale mimo to mam wrażenie, że w mediach jest traktowany nadal jak publicysta polityczny, a nie jak poważny polityk. Nie zmienia to jednak faktu, że jest dla niego miejsce na polskiej scenie politycznej i być może mógłby stworzyć coś w rodzaju polskiej chadecji, która odbierałaby głosy prawej stronie, a nie KO. W moim przekonaniu to byłaby ciekawsza propozycja, ugrupowanie liberalno – konserwatywne, które tworzyłoby pewną przeciwwagę dla Zjednoczonej Prawicy.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU