Polityka i Społeczeństwo

Prezes PiS od 2010 roku wiedział o nierzetelnej sekcji brata?

Prezes PiS od 2010 roku wiedział o nierzetelnej sekcji brata?
t. 360b/Shutterstock

By jeszcze bardziej podgrzać emocje i żer, który na trumnach ofiar katastrofy smoleńskiej uprawiają politycy rządzącej partii, dziś prokurator Pasionek, który sam nie zarządził sekcji w 2010 roku, udzielił informacji na temat wyników sekcji zwłok, które przeprowadzono w ostatnich miesiącach. Bombą, jaką z pewnością żyć będą prawicowe media, ma być informacja o tym, że w trumnie śp. Lecha Kaczyńskiego znajdowały się szczątki dwóch innych osób.

Jest to informacja o tyle zaskakująca, że stosunkowo niedawno, bo w listopadzie 2016 roku RMF FM donosiło, że znane już są wyniki badań DNA po sekcji przeprowadzonej po ponownej sekcji, całkowicie potwierdzające tożsamość byłego prezydenta. W protokole z sekcji zwłok potwierdzono także przyczynę śmierci, tj. urazy wielonarządowe, charakterystyczne dla ofiar katastrof komunikacyjnych.

Prezes PiS od 2010 roku wiedział o nierzetelnej sekcji brata?

Nie wolno też zapominać, że ciało prezydenta było badane również zaraz po katastrofie w 2010 roku, pod polskim nadzorem. Przy identyfikacji był także jego brat, Jarosław Kaczyński. Kilka tygodni później, przeglądając akta śledztwa smoleńskiego właśnie on zwracał uwagę na fakt, iż na stole sekcyjnym były fragmenty ciał innych osób, zwłaszcza że po fragmentach ubrania można było poznać, że należą do jednego z generałów. Podobno Jarosław Kaczyński był bardzo wzburzony po tym odkryciu i miał bardzo duże pretensje pod adresem obecnego przy sekcji prokuratora NPW płk. Krzysztofa Parulskiego.

Prezes PiS od 2010 roku wiedział o nierzetelnej sekcji brata?

Prezes PiS wiedział o nierzetelnej sekcji brata?

Dziś ogłoszone informacje o szczątkach innych osób, umieszczonych w sarkofagu na zamku na Wawelu, każą zadać pytanie, czy to nie Jarosław Kaczyński wydał ostateczne polecenie przeprowadzenia ponownych sekcji zwłok wszystkich ofiar katastrofy, narażając rodziny na cierpienie i ponowny ból. Musiał bowiem wiedzieć, że po katastrofie tak wielkich rozmiarów i tak bardzo rozczłonkowanych ciałach prawdopodobieństwo pojawiających się szczątków różnych osób w trumnach jest bardzo duże. Potwierdzają to wypowiedzi biegłych, na co dzień zajmujących się takimi sprawami. Nie można sprawy przygotowywań ciał do pogrzebu po katastrofie smoleńskiej oceniać w zupełnym oderwaniu od faktu, iż były to ofiary katastrofy lotniczej z 96 osobami na pokładzie. Nie sposób wskazać w historii katastrof lotniczych przypadku, w którym dokonano szczegółowej sekcji zwłok i identyfikacji każdego odnalezionego szczątka ciała. Znane są natomiast przypadki, gdzie w ogóle odstępowano od zindywidualizowanych pogrzebów na rzecz grobów wspólnych.

Niestety, dziś już widzimy, że decyzja o ekshumacji ofiar katastrofy i szczegółowym badaniu każdego szczątka ciała nie ma na celu ustalenia przyczyn katastrofy ani przyczyn śmierci ofiar, a jedynie utrzymywanie gorącej atmosfery w tej sprawie. Wpisuje się to niestety w stałe, nieprzerwane od 2010 roku wykorzystywanie prawdziwej narodowej tragedii do politycznej walki. Mam nadzieję, że kiedyś będzie możliwe oddawanie pamięci ofiarom wspólnie, ponad podziałami. Póki co, na to się nie zanosi.

fot. 360b/Shutterstock

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie