Kilka dni temu Janusz Kowalski znalazł się na łopatkach za sprawą Michała Kołodziejczaka. Poseł chciał się odgryźć, ale wybitnie mu to nie wyszło.
Kilka dni temu Janusz Kowalski z Solidarnej Polski wpadł pod koła kombajnu prowadzonego przez Michała Kołodziejczaka z Agrounii. Kowalski chciał się pochwalić sukcesem przed dziennikarzami po rozmowach z liderem rolniczego związku i zaczął opowiadać o merytorycznym spotkaniu. Podkreślił przy tym, że odpowiedział na wszystkie pytania.
Pech chciał, że obok stał Kołodziejczak, który kompletnie popsuł sielankowy nastój Kowalskiego. – Panie Kowalski, niech pan przestanie kłamać tych ludzi. Przecież jasną sprawą jest to, że problem z Pegasusem jest i tak samo jak na temat naszego spotkania, pan okłamał, że było merytoryczne, że były przedstawione fakty. Żadnych faktów o których my mówiliśmy pan nie przedstawił – powiedział szef Agrounii.
Kołodziejczak inwigilowany. Kowalski kpi
Przedwczoraj opinia publiczna dowiedziała się, że Michał Kołodziejczak i Tomasz Szwejgiert byli inwigilowani Pegasusem. Janusz Kowalski musiał czuć się bardzo mocno upokorzony przez Kołodziejczaka na konferencji prasowej, więc zaczął kpić z informacji o podsłuchiwaniu rolnika. Kontra, na jaką się nadział od internautów, na długo zostanie w jego pamięci. Polityk Solidarnej Polski chciał błysnąć, ale wyszło jak zwykle. Użytkownicy Twittera obnażyli jego niewiedzę.
– 3 dni temu na spotkaniu ze mną w piątek w Sejmie jeszcze miał pan telefon. Ale rozumiem przez weekend spece od Sorosa w Kanadzie zbadali pana telefonik (przez internet hihi) i oznajmili, że ktoś pana podsłuchiwał choć kompletnie nic ciekawego pan nie ma do powiedzenia – napisał szczęśliwy Kowalski.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU