Polityka i Społeczeństwo

Katarzyna Kotula: PiS-owi nie uda się zastraszyć kobiet [WYWIAD]

– Myślę, że Zjednoczonej Prawicy nie uda próba zastraszenia organizacji kobiecyh, gdyż pomoc w przeprowadzeniu zabiegu aborcji nie jest przestępstwem. To jest tylko wyraz empatii i troski. Moim zdaniem PiS wywoła odwrotny efekt od zamierzonego i kobiety będą sobie jeszcze bardziej pomagały niż do tej pory – z Katarzyną Kotulą, posłanką Nowej Lewicy o prawach kobiet rozmawia Michał Ruszczyk.

Michał Ruszczyk: Niedawno zaczął się proces aktywistki z Aborcyjnego Dream Teamu za pomoc w udzieleniu aborcji. Jak Pani to skomentuje?

Katarzyna Kotula: Jest to sprawa bez precedensu, ponieważ po raz pierwszy w Europie sąd zajmuje się tego rodzaju sprawą. Należy podkreślić, że upolityczniona prokuratura postanowiła urządzić „polowanie” na kobiety, które pomagają w przeprowadzeniu zabiegu aborcji. Skutkiem tego jest polityczny spektakl, którego celem jest zastraszenie organizacji pozarządowych.

Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji lekarze boją się pomagać pacjentkom. Jak bardzo sprawa Pani Justyny może pogorszyć sytuację kobiet w Polsce?

Podejście organizacji kobiecych, które od lat angażują się w walkę o prawa kobiet lub szczególnie działają w kwestii praw reprodukcyjnych – na tym polu nic się nie zmieni i kobiety nadal będą sobie pomagały mimo próby zastraszenia przez państwo. Jednak należy podkreślić, że kobiety się boją, bo nie wiadomo, jakie zostaną podjęte kolejne ruchy przez Zjednoczoną Prawicę w celu osłabienia środowiska.

Należy powiedzieć, że należy wziąć pod uwagę fakt, że rośnie poparcie społeczne w celu legalizacji prawa aborcyjnego i świadomość społeczna w kwestii dotyczącej praw reprodukcyjnych kobiet i nie tylko. Moim zdaniem Zjednoczonej Prawicy nie uda się wprowadzić efektu mrożącego, zwłaszcza że społeczeństwo poparło projekt ustawy w sprawie, o której rozmawiamy, a który będzie procedowany w parlamencie. Zobaczymy, jak zagłosują posłowie opozycji, którzy często deklarują, że są po stronie kobiet, a kiedy trzeba zagłosować za konkretnym projektem, to deklaracje nie stoją w zgodzie z tym, jak głosowali posłowie.

Po orzeczeniu Julii Przyłębskiej politycy opozycji ostrzegali, jakie będą konsekwencje tej decyzji. Czy Pani zdaniem w kwestii praw kobiet idziemy drogą takich państw jak Salwador? Jak Pani sądzi, czy może być jeszcze gorzej?

Możemy na ten temat patrzeć od 1989 roku, ale należy powiedzieć, że aborcja w Polsce przed upadkiem komunizmu była dostępna. Później zostało to utrudnione i były różne próby zaostrzenia prawa aborcyjnego, co się w końcu udało, gdyż zlikwidowano przesłankę o wadach embriopatologicznych. Dzisiaj mamy sytuację, w której lekarze boją się pomagać, co doskonale widzieliśmy w sytuacji Pani Izy z Pszczyny. Potem były kolejne przypadki, o których jako posłanki Lewicy czy działaczki organizacji kobiecych informowałyśmy. Sytuacja jest trudna i sygnały, które do mnie dochodzą, to lekarze sami się pytają pacjentek o ich sytuację materialną, gdyż nie chcą przeprowadzać zabiegów, ale mogą polecić klinikę za granicą.

Jak można wesprzeć lekarzy w obecnej sytuacji, kiedy chcą pomóc, ale mogą za to stanąć przed sądem?  

Jest Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, która współpracuje z polskimi lekarzami, a którzy pomogą kobietom w trudnych sytuacjach, także psychologicznie.

Czy zgodzi się Pani, że sprawa ta to próba zastraszenia organizacji kobiecych, które pomagają kobietom w trudnych sytuacjach?

Tak, ale myślę, że Zjednoczonej Prawicy to się nie uda, gdyż pomoc w przeprowadzeniu zabiegu aborcji nie jest przestępstwem. To jest tylko wyraz empatii i troski. Moim zdaniem PiS wywoła odwrotny efekt od zamierzonego i kobiety będą sobie jeszcze bardziej pomagały niż do tej pory.

Mimo że rozprawa była jawna, na salę rozpraw mogli wejść przedstawiciele tylko niektórych redakcji. Ponadto był przedstawiciel Ordo Iuris. Jak Pani to skomentuje?

Byłam obecna na sali sądowej jako obserwatorka. Zgoda została wydana, ale, tak jak Pan powiedział, był też przedstawiciel Ordo Iuris i właściwie trudno stwierdzić, w jakiej roli. Moim zdaniem w ramach promocji instytutu, a właściwie próby odbudowania wizerunku po ostatnich aferach. Sądzę, że Ordo Iuris będzie robiło wszystko, żeby być obecnym na tym procesie i ideologizować tę sprawę, bo leży to w ich interesie.

Przedstawiciel Ordo Iuris mógł przemawiać w czasie procesu. Czy Pani zdaniem sąd powinien udzielić głosu osobie, która nie jest stroną postępowania?   

Nie, bo tak jak Pan powiedział, Ordo Iuris nie ma związku ze sprawą. Służyło to tylko promocji medialnej w sytuacji, w której instytut ma problemy, a zainteresowanie sprawą jest spore. Należy też powiedzieć, że przedstawiciel Ordo Iuris sam przyznał, że nie czytał akt sprawy, co świadczy o jego zaangażowaniu w tą sprawę. Natomiast swoją obecność argumentował, że sprawa budzi spore zainteresowanie społeczne, a więc sąd potrzebuje wsparcia merytorycznego w sytuacji, w której przed sądem jest protest poparcia dla oskarżonej.


Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Michal Ruszczyk

Historyk i dziennikarz współpracujący z portalami informacyjnymi i mediami obywatelskimi. Redaktor Sieciowej Telewizji Obywatelskiej Video Kod. Redaktor miesięcznika “Nasze Czasopismo” od stycznia 2018 do marca 2019. Od października 2018 współpracownik portali internetowych - Crowd Media, wiadomo.co i koduj24. Współzałożyciel i członek zarządu Stowarzyszenia Kluby Liberalne do marca 2019 roku. Od kwietnia 2019 związany z Koalicją Ateistyczną. Były członek warszawskich struktur Nowoczesnej.

Media Tygodnia
Ładowanie