Obecnie w Europie wybory są przesuwane, w USA zawieszono prawybory w obozie Demokratów zostały zawieszone. Tylko Polska nie chce pójść tą drogą. Dlaczego? To proste. Jak na razie Andrzej Duda zyskuje w sondażach. Jeśli jednak liczba zachorowań na koronawirusa będzie rosła, PiS może nie mieć wyjścia: wprowadzi stan wyjątkowy i przełoży wybory na jesień. Konsekwencje będą ogromne.
PiS bez Dudy?
Czy to realne, by w takim wariancie PiS zdecydował się nie poprzeć Dudy? Tak. Dlaczego? To proste. Jakkolwiek okrutnie to nie zabrzmi, epidemia wirusa z Wuhan uratowała fatalną kampanię obecnego prezydenta. Ta była serią wpadek. Teraz zresztą nie jest wiele lepiej, ale głowa państwa zyskuje w sondażach, ponieważ w takich szczególnych okolicznościach kandydaci opozycji zeszli na dalszy plan w mediach.
PiS ma jednak z Dudą problem. Po pierwsze – jak już wspomniałem – ten popełnia głupie błędy, które nie powinny zdarzać się politykowi z takim doświadczeniem. Poza tym to byłaby jego druga kadencja. To zaś oznacza jedno: byłby niezależny od Nowogrodzkiej. Nie musiałby już walczyć o poparcie partii za kolejne pięć lat. Może nawet mógłby delikatnie przytulić się do opozycji w zamian za korzyści w czasach, gdy ta przejmie władzę.
W takim scenariuszu Duda mógłby wystartować jako niezależny kandydat, ale bez zaplecza, jakie gwarantuje mu PiS, raczej nie miały szans na sukces. Nie jest jasne, kogo wystawiłaby Zjednoczona Prawica. Bardzo możliwe, że mógłby to być Mateusz Morawiecki albo nawet zyskujący na popularności Łukasz Szumowski, który w przypadku wygranej Morawieckiego mógłby go też zastąpić na fotelu premiera.
Opozycja
Jeszcze ciekawiej zrobiłoby się w szeregach opozycji. Szymon Hołownia z pewnością nie dałby radę utrzymać swojej kampanii do jesieni. Chodzi nie tylko o koszty. On sam wypada bowiem nijako i słabo. Jeśli ktoś liczył, że stanie się choćby nowym Ryszardem Petru, musi czuć się zawiedziony.
Podobna roszada mogłaby zajść w obozie Lewicy. Robert Biedroń nie chce być prezydentem. I robi wszystko, by osiągnąć ten antycel. Na czas kryzysu gospodarczego idealnym politykiem wydaje się zaś Adrian Zandberg. Część elektoratu, który oberwie teraz najmocniej, będzie chciała słuchać teraz tego typu populistów.
Trudno analizować, co stanie się w Konfederacji.
Bez zmian zapewne wszystko odbyłoby się w PSL i PO. Władysław Kosiniak-Kamysz będzie kontynuował swój marsz. Z kolei wycofanie się Dudy oznaczałoby zwiększenie szans na sukces w przypadku Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Ze wsparciem największej partii opozycyjnej ta może mieć prezydenturę niemal w kieszeni.
Czy to realne?
Czy jednak to wszystko jest realne? Jeśli sytuacja w Polsce się uspokoi (za co każdy trzyma kciuki) i szczyt liczby zachorowań zarejestrujemy za 2 tygodnie, wtedy PiS nie zmieni daty wyborów. W przeciwnym razie wszystko staje się już możliwe.
Kluczowe jest jednak coś innego. Zaczął się kryzys gospodarczy. Czy PiS ze swoimi socjalnymi ciągotkami jest dobrą partią na taki czas? Nie. Możliwe więc, że Zjednoczona Prawica sama wywiesi za jakiś czas białą flagę i rozpisze nowe wybory.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU