Nadszedł weekend, czas na kolejne emocje związane ze skokami narciarskimi. Puchar Świata w Willingen to dla Dawida Kubackiego, Kamila Stocha i reszty ekipy walka nie tylko o punkty do klasyfikacji generalnej, lecz także o zwycięstwo w turnieju Willingen Five.
Jeżeli ktoś zapytał właśnie „w czym?” oznacza, że umknęła mu jedna z nowinek, od dwóch sezonów znajdująca się w kalendarzu Pucharu Świata. Turniej Czterech Skoczni – jasne, to nazwa znana nawet tym, którzy wzrok podnoszą tylko na skoki Polaków, a po wyświetleniu not wracają do swoich spraw i już żadne „Morgensterny i Hannawaldy” ich nie interesują. Turniej Nordycki? Też gdzieś o uszy się obił, podobnie jak Raw Air. Willingen Five to świeżynka – dodatkowe zawody odbywające się przy okazji konkursów w Willingen. Akurat polskim kibicom ta impreza powinna dobrze się kojarzyć.
Zawody o polskich tradycjach
Turniej, mający dodatkowo uatrakcyjnić weekend Pucharu Świata w Willingen, organizowany jest od sezonu 2017/18. Jak wyłania się triumfatora? Zasady są banalnie proste. Wygrywa zawodnik, który zdobędzie w sumie najwięcej punktów w dwóch konkursach i kwalifikacjach – czyli klasyfikację przeprowadza się dokładnie tak, jak w TCS czy mistrzostwach świata w lotach narciarskich.
W krótkiej tradycji Willingen Five złotymi zgłoskami zapisali się reprezentanci Polski: Kamil Stoch i Piotr Żyła. Trzykrotny mistrz olimpijski triumfował w pierwszej edycji zawodów w 2018 roku. Co ciekawe, Polak nie wygrał wówczas żadnego z konkurów na skoczni Mühlenkopfschanze. Był najlepszy w kwalifikacjach, ale w pierwszym konkursie zajął czwarte, a w następnym – drugie. Suma punktów pozwoliła mu jednak wyprzedzić w „generalce” norweski duet: Johanna Andre Forfanga i Daniela-Andre Tandego.
Żyła zajął drugie miejsce w poprzedniej edycji Willingen Five. W konkursach był odpowiednio czwarty i trzeci, ale w klasyfikacji generalnej wyprzedził Karla Geigera, który triumfował w pierwszym konkursie. Zwycięzcą całego turnieju był z kolei Japończyk Ryoyu Kobayashi. Gdyby stworzyć więc małą tabelę wszech czasów Willingen Five, Polska przewodziłaby w stawce.
Tłok w generalce
Wydaje się, że w ten weekend emocje związane z turniejem zejdą na dalszy plan. Zawodnicy z czołówki Pucharu Świata będą dążyć do zwycięstw nie dlatego, by zapisać się w historii tych sympatycznych zawodów, ale po to, by zbliżyć się do triumfu w Pucharze Świata. Ten sezon jest bowiem wyjątkowo zacięty. Nie ma jednego dominatora, który wygrywa konkurs za konkursem i powiększa przewagę w klasyfikacji generalnej.
Lider PŚ, Stefan Kraft, ma zaledwie 63 punkty przewagi nad drugim Karlem Geigerem. Dawid Kubacki, któremu równa forma pozwoliła wskoczyć na podium, traci do pierwszego miejsca 139 punktów. Polak ma z kolei 17 punktów przewagi nad Ryoyu Kobayashim. Reszta zawodników ma już większe straty – czwarty Stoch ma do odrobienia 294 punkty do Japończyka.
Niewykluczone, że w czołówce znów dojdzie do przetasowań. Sobotni konkurs zaplanowano na 16, start niedzielnego przesunięto na 10:15. Wszystko z powodu niekorzystnych warunków pogodowych. Z powodu silnego wiatru także wczorajsze kwalifikacje musiały zostać przełożone i odbędą się bezpośrednio przed konkursem.
Zdjęcie: Marcin Kadziolka/ Shutterstock.com
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU