Żeby tradycji stało się za dość, G. nie przyszedł na pierwszą rozprawę. Znów przedstawił zwolnienie lekarskie. Tyle że tym razem sędzia zagroził, że jeżeli nie będzie stawiał się w sądzie, przyprowadzi go na miejsce policja. Wtedy stało się coś niemożliwego – G. przyszedł na rozprawę.
Możliwe, że będzie musiał pojawiać się w sądzie też z innych powodów. Od kilku lat trwa bowiem śledztwo niejako spinające jego działalność polityczną i pracę kanclerza. G. jest bowiem podejrzany o płatną protekcję. Pracownicy swojego dawnego biura poselskiego w Poznaniu miał złożyć zaskakującą propozycję. Miała pomóc w rozliczeniach z Sejmem, a w zamian wraz z mężem miałaby darmowe studia MBA na Wyższej Szkole Handlu i Usług w Poznaniu. Kobieta nie zgodziła się.
G. słyszał też zarzuty przywłaszczenia ok. 400 tys. zł z kancelarii Sejmu. Prokuratura uważa, że będąc posłem miał wyciągać publiczne pieniądze m.in. na lewe zlecenia.
Do tego po analizie dokumentów finansowych wspomnianej uczelni zarzucono mu, że od stycznia 2016 r. do grudnia 2018 r. z kont uczelni wypłacił prawie 5 mln zł. Prokuratura uważa, że to przywłaszczenie pieniędzy.
Tomasz G. nie przyznaje się do winy w żadnym z postępowań.
Źródło: Onet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU