16 drużyn skoszarowanych w hotelach w ciągu dwóch miesięcy zagra brakujące 88 meczów bieżącego sezonu PKO Ekstraklasy. Z takim śmiałym pomysłem na dokończenie rozgrywek wyszedł wlaściciel Rakowa Częstochowa, Michał Świerczewski.
PKO Ekstraklasa – co dalej?
Ostatni mecz PKO Ekstraklasy odbył się 9 marca. Korona pokonała na własnym stadionie ŁKS 1:0. Miał to być dla zespołu z Kielc początek drogi do utrzymania w lidze. Następna, 27. kolejka, została jednak już odwołana, a rozgrywki zawieszono przynajmniej do 26 kwietnia. To jednak optymistyczny scenariusz – w ciągu miesiąca w Polsce raczej można spodziewać się kulminacji zachorowań, niż uporania się z koronawirusem.
Kluby pozostają więc w zawieszeniu. Przykładowo, wspomniana Korona nie wie, czy w nowym sezonie zagra w I lidze, czy pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. A, co z perspektywy właścicieli najgorsze, brak gier to brak przychodu przy istniejących kosztach.
– Nasz przychód jest żaden, bo nie zarabiamy na dniu meczowym, na sprzedaży w sklepach, naszych kioskach czy restauracjach. Jak nie będzie w ciągu miesiąca przynajmniej światełka w tunelu, poważne problemy finansowe zaczną się u wszystkich – mówił na łamach portalu Sport.pl Prezes Legii Dariusz Mioduski.
W interesie klubów jest rozegranie sezonu do końca – tylko wtedy dostaną od sponsorów wszystkie pieniądze. I dlatego ze śmiałym pomysłem na dogranie sezonu wyszedł właściciel Rakowa Częstochowa Michał Świerczewski.
Klub jak firma
To, że akurat przedstawiciel Rakowa wyszedł z tą propozycją nie może dziwić. To właśnie trener zespołu z Częstochowy stanowczo opowiadał się za dograniem sezonu. Na łamach „Przeglądu Sportowego” i w programie „Stan Futbolu” podkreślał, że ekonomiczne konsekwencje długiego przestoju w grze odczuje całe środowisko piłkarskie.
Papszun za swoje słowa został skrytykowany. Z jednej strony: futbol nie jest w tym momencie niezbędny. Z drugiej: szkoleniowiec patrzy na piłkę nożną nie z perspektywy zbędnej w obecnych czasach rozrywki, a miejsca pracy dla tysięcy ludzi. Zdaniem Papszuna dogranie sezonu ma na celu zachowanie ciągłości funkcjonowania firmy, jaką jest klub. Tak jak restauracje pracują za zamkniętymi drzwiami i dowożą jedzenie na wynos, dzięki czemu lokal notuje jakikolwiek obrót, tak samo kluby mogłyby wytwarzać swój produkt, czyli mecze.
Największym – i słusznym – argumentem, by nie grać, jest oczywiście bezpieczeństwo. Kucharz może zamknąć się w restauracyjnej kuchni, dyrektor firmy – włączyć skype’a, ale piłkarze muszą jeździć po całej Polsce, a piłka nożna anie należy przecież do dyscyplin bezkontaktowych. Działa też na wyobraźnię przykład meczu Atalanty Bergamo z Valencią, który zdaniem ekspertów, mógł mocno przyczynić się do rozprzestrzenienia się epidemii we Włoszech i Hiszpanii.
Stąd pomysł Rakowa, by wszystkie drużyny Ekstraklasy skoszarować i odizolować od świata.
Wielkie, odizolowane zgrupowanie
Jak informuje portal Weszło!, propozycja Rakowa zostanie oficjalnie przedstawiona i omówiona w czwartek. Na czym ma dokładnie polegać pomysł dogrania sezonu 2019/20?
Według informacji Weszło!, 16 drużyn – zawodnicy i trenerzy – zostałyby umieszczone w odpowiednio przygotowanych, odizolowanych hotelach. Mecze rozgrywane byłyby na kilku stadionach. Wszystkie obiekty byłyby położone niedaleko siebie – to wykluczyłoby długie podróże po całym kraju.
Całe „rozgrywki” potrwałyby około dwóch miesięcy. Naturalnie gracze nie weszliby na boiska z marszu. Etap meczowy poprzedziłyby dwa dwutygodniowe etapy przygotowawcze. Na początek kwarantanna połączona z treningami, następnie dwa tygodnie „okresu przygotowawczego”. Dopiero potem ruszyłaby PKO Ekstraklasa – w ciągu sześciu tygodni zespoły zagrałyby brakujące kolejki sezonu.
Oczywiście przez cały ten czas drużyny, sędziowie i inne osoby potrzebne do przeprowadzenia planu, pozostałyby w izolacji. Na początku wszyscy przebadani zostaliby na obecność koronawirusa, a na każdym etapie zdiagnozowanie choroby u przynajmniej jednej osoby kończyłoby projekt.
I to wydaje się rozstrzygające – jeden przypadek koronawirusa niweczy cały plan. Czy jest sens podejmować ogromne wyzwanie logistyczne, izolować około tysiąca osób, przy takim ryzyku, że sezon i tak nie zostanie dograny? Do tego dochodzi kwestia cennych w obecnych okolicznościach testów. Zakładając, że Ekstraklasa je kupi, potrzebne jest laboratorium do ich zbadania. Czy rzeczywiście jedno z laboratoriów powinno zostać oddane na potrzeby przebadania tysiąca ekstraklasowych testów?
Trudno wyobrazić sobie, by skoszarowana liga rzeczywiście ruszyła. Niestety, wydaje się, że PKO Ekstraklasa nie zagra jeszcze długo. I może bardziej trzeba zastanawiać się nad nowym sezonem, niż bieżącym.
Źródło: Weszło, zdjęcie: Marcin Kadziolka / Shutterstock.com
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU