Były wiceminister rolnictwa Norbert Kaczmarczyk w końcu wyszedł do dziennikarzy. Nie ma sobie nic do zarzucenia.
Polacy poznali wiceministra Norberta Kaczmarczyka z Solidarnej Polski po hucznym weselu szeroko opisanym w mediach. Polityk od pewnego czasu jest kojarzony z prezentem ślubnym wartym 1,5 mln zł. To nowoczesny ciągnik amerykańskiej firmy John Deere. Wystawna impreza sprawiła, że dziennikarze zaczęli się bliżej przyglądać rodzinie Kaczmarczyków i co chwilę wyciągają na światło dzienne kolejne smaczki.
Ile kosztował ciągnik?
Norbert Kaczmarczyk w końcu wyszedł do dziennikarzy opowiedzieć swoją historię. Bronił się jak mógł, żeby nie powiedzieć, ile kosztował ciągnik.
Dlaczego pan kręcił w tej sprawie? Jak można dostać prezent, który nie jest prezentem – pyta byłego wiceministra sejmowa reporterka “Gazety Wyborczej”.
Jeśli brat kupuje traktor, to dla całej rodziny, jest to wydarzenie. Mieszkamy w jednym domu – mówi polityk Solidarnej Polski. Podtrzymuje wersję, że uroczyście przekazywany traktor nie jest jego. – Ile kosztował? – dopytują dziennikarze. – Dlaczego muszę wiedzieć? – oburza się polityk.
Kilka minut później pod presją pytań przyznaje, że wie ile, ale nie powie, bo musi mieć “upoważnienie od brata”. Zapewnia dziennikarzy, że brat upustu nie dostał.
Norberta Kaczmarczyka zirytowało pytanie, czy to etyczne, że wystąpił w nagraniu reklamowym amerykańskiej firmy. Chwilę później oświadczył, że “nie udzielał zgody marketingowej” na wykorzystanie jego wizerunku, ale kroków prawnych nie podjął.
Ma żal o dymisję i porównuje się do Trumpa
Ma żal, że został odwołany ze stanowiska wiceministra. – Mam żal, że w USA prezydentem zostaje człowiek, który jest potężnym przedsiębiorcą. A w Polsce specjalistów się odwołuje – opowiada. Uważa, że jedyny błąd, który popełnił, to wizerunkowy. Zapewnia, że jest uczciwy i pokaże premierowi i opozycji, że “zrobili krzywdę”.
Na razie nie wiadomo, co ma zamiar zrobić z kolejnymi zarzutami, jakie pojawiły się w przestrzeni publicznej. Chodzi o pomoc w poddzierżawieniu przez barta ziemi.
Wiceminister poinformował brata, że jeden z rolników zrzekł się dzierżawy użytkowanej ziemi i zgłosił to do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Według prawa ziemia powinna trafi na przetarg, ale dziwnym trafem o zamiarach rolnika dowiedział się Norbert Kaczmarczyk i skontaktował się z użytkownikiem ziemi. Konrad Kaczmarczyk płaci pięć razy mniej niż rolnicy, którzy startowali w państwowym przetargu.
Po tej informacji Centralne Biuro Antykorupcyjne wystąpiło do Starostwa Powiatowego w Proszowicach o informacje dotyczące majątku wiceministra rolnictwa Norberta Kaczmarczyka.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU