Kamil Bortniczuk jest zwolennikiem odpowiedzialności karnej dla „kilku dziennikarzy”. Nie podał nazwisk, chodzi jednak o głośną sprawę publikacji na temat selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski Czesława Michniewicza.
Wybór Czesława Michniewicza na stanowisko selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski wywołało niemałe kontrowersje. Chodzi o znajomość trenera z Ryszardem „Fryzjerem” Forbrichem, szefem mafii ustawiającej mecze. Michniewiczowi nigdy nie postawiono zarzutów, ale sprawa jego kilkuset telefonicznych połączeń z Fryzjerem cały czas przynosi więcej pytań, niż odpowiedzi.
Sprawę odświeżył w czerwcu dziennikarz WP Szymon Jadczak, na co selekcjoner zareagował zapowiedzią wniesienia pozwu. Michniewicz chciał oskarżyć dziennikarza o zniesławienie na podstawie art. 212 KK, czyli o zniesławienie. Później wycofał się, tłumacząc, że chce w spokoju przygotować reprezentację do zbliżających się mistrzostw świata w Katarze.
Sprawa Michniewicza była jednym z wątków obszernej rozmowy ministra sportu Kamila Bortniczuka dla „Wprost”. Polityk wyraźnie dał do zrozumienia, że nie podoba mu się postawa niektórych dziennikarzy. Podkreślił przy tym, że w sprawę się nie angażuje, gdyż – jak słusznie zauważył – „wybór selekcjonera i utrzymywanie relacji z nim to kompetencje PZPN”.
Dziennikarz dopytywał ministra, czy wspomniany art. 212 KK, czyli punkt przewidujący karę więzienia za słowo, powinien występować w polskim kodeksie karnym. Okazuje się, że Bortniczuk nie ma nic przeciwko.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU