Mieszkanka Kożuchowa zorganizowała protest przeciwko lex TVN. Nic nie zwiastowało tego, że będzie przesłuchiwana przez policję i sprawa trafi do sądu.
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia, obóz władzy wyciągnął z sejmowej zamrażarki lex TVN. W ekspresowym tempie przeprowadził ustawę przez Sejm i ją przegłosował. Wszystko odbyło się w ciągu dwóch godzin. Pod presją mediów i prawdopodobnie strony amerykańskiej, Andrzej Duda zawetował ustawę nakazującą pozbycie się części udziałów przez Discovery. Na razie sprawa przycichła, ale jest jeszcze kwestia przyznania koncesji kanałowi TVN7. W tym przypadku Zjednoczona Prawica czai się za rogiem.
Jak informuje TVN24, mieszkanka Kożuchowa (woj. lubuskie) zorganizowała 19 grudnia protest przeciwko lex TVN. Na demonstracji, która trwała kilkadziesiąt minut, pojawiło się około 30 osób. Demonstracja była obstawiana przez funkcjonariuszy policji – Nie interweniowali, nikogo nie zatrzymali, nikogo nie spisali, nikogo nie zaczepili, od nikogo nie żądali dokumentów – mówi pani Alicja w rozmowie z TVN24.
Ku jej zdziwieniu, 30 grudnia otrzymała wezwanie na komisariat w roli podejrzanej o organizację nielegalnej manifestacji. Punktem zaczepienia dla policjantów było to, że nie zgłosiła pikiety do lokalnego magistratu. 13 stycznia stawiła się na komendzie i nie przyznała się do winy oraz odmówiła składania zeznań. Pani Alicja twierdzi, że działała w trybie tzw. zgromadzenia spontanicznego.
Spytałam policjanta co będzie dalej. Odpowiedział, że odeślą to do sądu – opisuje. Jeśli sąd potwierdzi, że zgromadzenie było nielegalne, kobiecie może grozić grzywna a nawet ograniczenie wolności. Policja nie chce komentować tej sprawy.
Źródło: TVN24.pl
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU