W obozie władzy robi się bardzo nerwowo nad projektem nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, mającą być realizacją postanowienia o zastosowaniu środków zapobiegawczych Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W zasadzie trudno na podstawie doniesień medialnych pozyskać informację, co w ogóle dzieje się w tej sprawie.
Z jednej strony szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin przekonuje, że żadne prace ani analizy w rządzie się nie toczą. Z drugiej strony prezydent Duda przekonuje, że wręcz przeciwnie, jest przekonany, że praca w tej materii wre, a eksperci pracują nad jak najlepszym rozwiązaniem. Dziś natomiast dziennik “Rzeczpospolita” donosi, że opracowywany może być nie jeden, a trzy konkurencyjne projekty – co potwierdzałoby, że w rządzie Mateusza Morawieckiego nie dzieje się zbyt dobrze, a walka pomiędzy premierem a Zbigniewem Ziobrą toczy się już nawet w kwestii prac legislacyjnych.
Według informacji dziennika, prace toczą się w Ministerstwie Sprawiedliwości (co naturalne, bo przecież to tam urodziły się pomysły na przejęcie Sądu Najwyższego), w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (czyli pod egidą samego premiera) oraz … w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, gdzie rządzi wicepremier Jarosław Gowin. Dlaczego akurat w tym resorcie nikt jednak nie wie, bo przecież wicepremier nie jest specjalnie znany ze swoich zdolności legislacyjnych. Prof. Marcin Matczak z Uniwersytetu Warszawskiego skomentował tę kwestię w charakterystyczną dla siebie ironią, pytając, czy nie bardziej pasowałoby, gdyby sprawą zajął się resort środowiska, odpowiedzialny za wycinkę lasów (w końcu chodzi o wycinkę sędziów), albo przykładowo resort zdrowia.
TVP Info donosi, że jeden z trzech projektów zmiany ustawy o SN, która ma „wdrożyć” postanowienie TSUE przygotowuje Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Dlaczego nie Minister Środowiska, skoro chodzi o wycinkę sędziów, albo chociażby Minister Zdrowia? https://t.co/IfJfCKw502
— Marcin Matczak (@wsamraz) October 31, 2018
W kwestii tego, która z wersji nowelizacji zostanie ostatecznie przyjęta ostateczną instancją ma być oczywiście prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, jednak swoje trzy grosze do sprawy chce wtrącić także prezydent Andrzej Duda. Z otoczenia głowy państwa płyną głosy, że optymalne byłoby takie rozwiązanie, które ominęłoby pełną procedurę przed Krajową Radą Sądownictwa i zmuszał prezydenta do stania się narzędziem “przywrócenia” sędziów. To o tyle żądanie nie po myśli rządzących, bo Ci z pewnością chcieliby wykorzystać postanowienie TSUE do “zalegalizowania” przejętej przez partię KRS.
Źródło: Rzeczpospolita
Fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU