W przesłanym do Polskiej Agencji Prasowej komunikacie Prezesa Trybunału Konstytucyjnego, Julii Przyłębskiej, poinformowała ona, że w wieku 68 lat zmarł prof. Lech Morawski, który w grudniu 2015 roku został przez prezydenta Andrzeja Dudę powołany na nieistniejący wakat w Trybunale Konstytucyjnym. Zanim jeszcze informację tę przekazała PAP, jako pierwszy poinformował o tym portal wpolityce.pl
Nie do końca rozumiem skąd nagła amnezja, zwłaszcza w “nie-narodowych” mediach, które gremialnie w nagłówkach swoich serwisów piszą o prof. Morawskim jako o sędzim Trybunału Konstytucyjnego, tak jakby półtoraroczna batalia o przestrzeganie przez obecną władzę Konstytucji RP się nie odbyła. W świetle polskiej ustawy zasadniczej Trybunał Konstytucyjny ma 15 sędziów i w momencie odbierania ślubowania od prof. Morawskiego nie było wolnych wakatów, a wszystkie 15 miejsc było obsadzonych. Dlatego nazywanie zmarłego sędzią TK jest dla mnie mocno niezrozumiałe.
Sam Morawski był postacią bardzo kontrowersyjną. W ostatnich miesiącach dużo bardziej niż jako pracownik pisowskiego Trybunału Konstytucyjnego dał się poznać jako gorliwy wyznawca dobrej zmiany. Podczas głośnej już debaty na Oxfordzie mówił o sobie, że jest reprezentantem rządu Beaty Szydło, rzucał też poważne oskarżenia pod adresem sędziów TK i Sądu Najwyższego, niepoparte żadnymi dowodami. Ostatnio natomiast głośno było o zbojkotowaniu przez niego obrony pracy doktorskiej przez doktoranta, którego pracy był promotorem. Wszystko to dlatego, że obraził się na krytykę pod swoim adresem.
Po śmierci prof. Morawskiego, w samym Trybunale Konstytucyjnym czeka nas ciekawa w świetle prawa procedura. Wygaszony zostanie bowiem przez Zgromadzenie Ogólne sędziów mandat, którego w świetle konstytucji w ogóle nie ma. Potem rozpocznie się procedura wyboru jego następcy, choć od czerwca 2015 roku miejsce jest zajęte. A wystarczyłoby, gdyby prezydent Duda przyjął ślubowanie od jednego z trzech sędziów – prof. Hausera, dr. hab. Ślebzaka lub prof. Jakubeckiego, którzy w świetle konstytucji wciąż oczekują na ślubowanie. Na to jednak nie mamy raczej co liczyć.
fot. polsatnews
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU