I teraz Morawiecki miałby pojechać do Brukseli upominać się o pieniądze dla lokalnych społeczności, którym Komisja Europejska włączyła czerwone światło. I co on tam może usłyszeć? No, mister Morawiecki, ale przecież wysyłaliśmy ostrzeżenia w czerwcu, że takie mogą być konsekwencje. No, mister Morawiecki. przecież rozmawialiśmy ostatnio na ten temat, że będzie wiązanie pieniędzy z praworządnością i przestrzeganiem unijnych traktatów. No, mister Morawiecki, homofobom pieniędzy nie dajemy, a to jest początek tego, jak to w przyszłości może wyglądać. Podczas kolacji atmosfera się rozluźnia i pada pytanie – Coś Ty tam Mateusz w Polsce nagadał o tych funduszach i praworządności, że aż kropelki potu masz na czole?
Na 99 proc. można przypuszczać, że takie wieści Morawiecki musiałby zakomunikować w Polsce lub polski rząd otrzymałby odpowiedź zawierającą taką treść na skierowaną “notę oburzeniową”. Po czymś takim, Ziobro by go ukrzyżował. Już po brukselskim szczycie, ludzie skupieni wokół ministra sprawiedliwości, dawali do zrozumienia, że Morawiecki zgodził się na powiązanie pieniędzy z praworządnością.
Morawiecki znalazł się w trudnym położeniu, ale być może na użytek wewnętrzny pokaże swoje oburzenie, ale do Komisji Europejskiej się nie wybierze. Tylko czy to wystarczy Ziobrze? Minister Sprawiedliwości osiadł ostatnio na wysepce, buduje tam dom i podlewa ogródek, na którym pielęgnuje kaktusy. Właśnie jednego z nich wręczył premierowi.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU