Zbigniew Ziobro od kilkunastu dni pokazuje swoje łokcie. Można nawet odnieść wrażenie, że jest ministrem w rządzie Zjednoczonej Prawicy, ale usadowionym na wyspie obok, gdzie stawia dom i podlewa ogródek.
Przez media przetoczyła się dyskusja o wypowiedzeniu konwencji stambulskiej. Z obozu Zjednoczonej Prawicy wychodziły sygnały co najmniej sprzeczne ze sobą. Raz można było usłyszeć, że nie ma takich planów, innym razem Marlena Maląg, minister pracy, rodziny i polityki społecznej pomyliła przekazy, a i tak na samym końcu minister sprawiedliwości skierował wniosek do resortu rodziny o rozpoczęcie prac nad wypowiedzeniem konwencji.
Przedwczoraj okazało się, że Komisja Europejska odrzuciła sześć samorządowych wniosków o dofinansowanie w ramach unijnego programu “Partnerstwo miast”. Helena Dalli, komisarz ds. równości, w uzasadnieniu napisała, że powodem są przyjęte przez gminy uchwały o “strefach wolnych od LGBT” – Wartości i prawa podstawowe UE muszą być szanowane przez państwa członkowskie i władze państwowe – napisała na Twitterze.
Po kilkunastu godzinach do akcji wszedł Zbigniew Ziobro i szturchnął łokciem premiera Mateusza Morawieckiego – Minister Zbigniew Ziobro poprosił premiera Mateusza Morawieckiego, aby stanowczo zareagował na forum Komisji Europejskiej, ponieważ decyzje Komisji są niedopuszczalne i bezprawne – napisało w komunikacie Ministerstwo Sprawiedliwości. Według resortu Komisja dyskryminuje polskie samorządy i łamie Traktat o Unii Europejskiej.
Wniosek o wypowiedzenie konwencji stambulskiej i stanięcie przez Ziobrę w obronie samorządów jest wejściem na pole zarządzane przez Konfederację. Aby tego było mało, w obu przypadkach minister sprawiedliwości pozycjonuje się w kontrze do Mateusza Morawieckiego. Ciężko jest stwierdzić, czy gromienie przez Ziobrę konwencji stambulskiej jest jego prywatną inicjatywą, czy też rzuceniem przez obóz rządzący piłeczki za którą wszyscy biegają, a sam temat za dwa tygodnie umrze śmiercią naturalną. Kaczyński już widział tysiące kobiet na ulicach w poprzedniej kadencji.
Ale w przypadku negatywnego rozpatrzenia wniosków samorządów przez Komisję Europejską, mamy ewidentnie do czynienia z postawieniem pod ścianą premiera przez ministra sprawiedliwości. Cała Polska zobaczyła, że obcinanie funduszy lub odrzucanie wniosków o unijne dofinansowanie jest możliwe, a co więcej, odbywa się to jeszcze w ramach starego unijnego budżetu.
Zbigniew Ziobro mówi do Mateusza Morawieckiego – jedź albo napisz pismo, wyraź sprzeciw, tupnij nogą, nasroż się i pokaż gest Lichockiej, bo te pieniądze samorządom się należą. Z ostatniego szczytu unijnych przywódców, gdzie debatowano nad kolejną perspektywą budżetową Unii, Morawiecki przywiózł przesłanie, że nie ma zagrożenia w uzależnieniu wypłaty funduszy od przestrzegania praworządności. Kilku ważnych polityków europejskich stwierdziło, że szef polskiego rządu mija się z prawdą.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU