NIK zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera i ministrów przy organizacji wyborów-widmo. Zbigniew Ziobro zapowiedział, że prokuratura przyjrzy się sprawie.
Od pewnego czasu Najwyższa Izba Kontroli zajmuje się sprawą nieudolnej organizacji wyborów kopertowych w maju 2020 roku. Najpierw był miażdżący dla wszystkich zamieszanych w projekt raport, potem – zgłoszenia do prokuratury. W związku z wynikami kontroli NIK złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego oraz ministrów: Michała Dworczyka, Jacka Sasina i Mariusza Kamińskiego.
Wskazani politycy nie mają sobie nic do zarzucenia, Centrum Informacyjne Rządu od razu oświadczyło, że „wszystkie decyzje o rozpoczęciu technicznych przygotowań do głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich były zgodne z prawem”, a Jacek Sasin grzmiał o upadającym autorytecie Najwyższej Izby Kontroli. Łatwiej o taką postawę, gdy prokuratorem generalnym jest kolega z rządu, który – nawet skonfliktowany z premierem – krzywdy nie powinien koalicjantom wyrządzić. Zresztą Ziobro już łagodził sprawę.
– Premier Mateusz Morawiecki w sprawie wyborów korespondencyjnych postąpił tak, jak należało postąpić, a polska opozycja, jej liderzy, zmierzali ku anarchizowaniu państwa – mówił niedawno. Teraz jednak zapewnił, że prokuratura zajmie się wezwaniem NIK. Czy premier i ministrowie powinni się obawiać?
Raczej nie. Ziobro faktycznie zapowiedział, że prokuratura zajmie się sprawą, ale potem dodał kilka zdań, które uspokoją zainteresowanych.
– Po wpłynięciu zawiadomienia prokuratura będzie prowadziła stosowne czynności procesowe – powiedział Ziobro. I szybko podkreślił, że wynik raczej „nie będzie odmienny od tego, jaki już w tej sprawie prokuratura wyraziła poprzez decyzje procesowe”.
– Prokuratura musi brać pod uwagę twarde fakty. A fakty są takie, że najwyższy rangą akt prawny w Polsce, którym jest konstytucja, stanowi, że wybory prezydenckie muszą się odbywać co 5 lat. Jeśli nie doszłyby one do skutku, w okresie po upłynięciu 5 lat od rozpoczęcia kadencji prezydenta, to oznaczałoby, że państwo przestaje funkcjonować – wyjaśnił minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednym.
Źródło: Onet
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU