Wewnątrz Zjednoczonej Prawicy trwa debata nt. Konwencji Stambulskiej. Sprawę może chcieć dla swoich celów wykorzystać Zbigniew Ziobro, lider Solidarnej Polski.
Problem z Konwencją Stambulską
Choć nawet ewentualne wypowiedzenie konwencji niewiele zmieni w polskim prawie, temat ten budzi duże emocje. Podzielił też obóz rządzący Polską. Resort rodziny poinformował, że niedopuszczalne jest składanie nowych zastrzeżeń do dokumentu. Mogą być one składane najpóźniej w momencie ratyfikowania takiej umowy. Polska złożyła je zaś w 2015 r. MSZ twierdzi zaś, że „ponieważ złożone zastrzeżenia zgodnie z art. 79 Konwencji mają wygasnąć 1 lutego 2021 r., obecna procedura ma na celu przedłużenie ich obowiązywania”.
Teraz rząd może np. posłuchać Zbigniewa Ziobrę i wypowiedzieć konwencję. – Konwencja powinna być wypowiedziana. W jej zapisach chodzi o zatracie różnic między płciami, pojawia się jakaś trzecia płeć, to uderza w małżeństwo i rodzinę. Jest tam także możliwość wprowadzenia tych kwestii do programów edukacyjnych. Na to nie ma zgody – twierdzi Michał Wójcik z Solidarnej Polski, wiceminister sprawiedliwości. Tyle że koszty polityczne będą z pewnością bardzo wysokie.
Druga opcja to utrzymanie zastrzeżeń. W alternatywie – ich wycofanie. Nie jest jasne, na co postawi PiS.
Czego zaś dot. zastrzeżenia? – One dotyczyły przede wszystkim niedostosowania ówczesnych przepisów karnych do treści traktatu. Od tego czasu zostały one zmienione i dostosowane do zapisów konwencji, więc część zastrzeżeń z automatu stała się nieaktualna – podano dziennikowi.pl w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
O co jednak konkretnie chodzi w całej aferze? Ta ma drugie dno…
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU