– To starsze babki, na które spadł taki grom z jasnego nieba. To system jest winny – mówi jeden z górników. Gdy wreszcie skończył kilkutygodniową, przedłużającą się kwarantannę, naznaczoną wielogodzinnym dzwonieniem z pytaniem o wyniki, pod jego dom przyjechał… wymazobus. Okazało się, że pomylono go z innym pacjentem. Pracownica Sanepidu tłumaczyła się, że nie zapewniono im do pomocy żadnego komputerowego systemu, wszystko oparte jest na papierowych dokumentach.
Podobnych historii jest wiele. Na przykład jednej z kobiet wyniki testu zmieniły się z pozytywnych na negatywne. Matka z 3-letnim synem spędziła w izolacji miesiąc, bo nie pobrano od nich wymazów, kwarantanna się przedłużyła. Ludzie, którzy utknęli na kwarantannie proszą o pomoc media. Dopiero taki rozgłos pozwala ich sprawom ruszyć.
OKO.press poprosiło o komentarz do artykułu rzecznika prasowego kopalni, lecz do momentu publikacji odpowiedź nie przyszła. Odpowiedź nie przyszła też z GIS, które zostało zapytane, czy i jak wspierają stacje nadzorujące ogniska epidemii na Śląsku.
Źródło: OKO.press
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU