Polityka i Społeczeństwo

Żenująca odpowiedź Mazurek na apel Biedronia. Szczyt pogardy w wykonaniu rzeczniczki PiS

Ostatnie tygodnie stały się dla polityków obozu władzy sceną do zorganizowania kampanii hejtu wymierzonej w osoby LGBT, które to zastąpiły postkomunistów w roli centralnego wroga ideologicznego dobrej zmiany. W tej sytuacji Robert Biedroń skierował do prezydenta Andrzeja Dudy apel o “powstrzymanie nagonki na osoby LGBT”. W nawiązaniu do głośnej listy obietnic PiS Wiosna przedstawiła też własną “piątkę” postulatów dla osób LGBT, z projektem ustawy o równości małżeńskiej na czele. Polityk zwrócił się również do Jarosława Kaczyńskiego i Prawa i Sprawiedliwości, nawołując do “opamiętania“, ponieważ “od mowy do przestępstw z nienawiści, jest bardzo krótka droga”. Na apel Biedronia odpowiedziała rzeczniczka PiS Beata Mazurek, jednak jej słowa niestety przekroczyły kolejny Rubikon żenady.

Pomimo słów prezesa PiS o ataku środowiska LGBT na polską rodzinę, słynnego “wara od naszych dzieci“, słów czołowych polityków PiS o braku przemocy wobec mniejszości seksualnych i ich ukrytych przywilejach, rzeczniczka zaczęła zaklinać rzeczywistość, że nic niemoralnego się nie stało: “Biedroń nie po raz pierwszy przesadza, nikt na nikogo żadnej nagonki nie prowadzi”. Dodała: “Mamy prawo mówić o tym, że jesteśmy tolerancyjni, ale nie będziemy afirmować pewnych związków, które nam nie odpowiadają, związków, które on (Biedroń) reprezentuje”.

Beata Mazurek stosunek PiS do osób LGTB podsumowała zaś następująco: “afirmacja – nie, tolerancja – tak”. “I tego będziemy się trzymać, bez względu na to, jak głośno, kiedy i w którym momencie Biedroń będzie się zwracał z różnymi nieuzasadnionymi apelami w kierunku różnych polityków”.

Słowa te przypominają anegdotyczną wręcz frazę “nie jestem rasistą, ale…”, gdzie w sposób niebezpośredni próbuje się przemycać w różnych środowiskach określone uprzedzenia.

Tymczasem, kiedy Mazurek mówi o tolerancji PiS, w tym samym czasie posłanka Pawłowicz porównuje związki homoseksualne do zoofilii pytając “Ale co z ADOPCJĄ DZIECI przez związek faceta z kozą…”. TVP usuwa ankietę tylko dlatego, że uczestnicy opowiedzieli się za adopcją dzieci przez pary jednopłciowe, a redaktor naczelny bliskiego prawicy DoRzeczy ogłasza, że środowisko LGBT dąży do “uniwersalnego podboju świata, zaś przed krajami Europy zachodniej stoi wybór między “Kalifatem” a “Homo-landem”. Powyższym zaś towarzyszy chór polityków prawicy wieszczących, że walka z przemocą i próbami samobójczymi wśród nastolatków z grup mniejszości seksualnych to w istocie nauczanie przedszkolaków masturbacji. Oczywiście Mazurek nie widzi także, że social media zalała cała fala nienawistnych komentarzy wobec mniejszości, podsycana przez armię internetowych trolli. Nikt z PiS nie reaguje na oburzające komentarze, nienawiści towarzyszy ciche przyzwolenie.

Tym samym Beata Mazurek próbuje wmówić Polakom, że kiedy pada deszcz, to tak naprawdę świeci słońce. Rzeczniczka próbuje wybielić oparty na najgorszych wzorcach dyktatur XX wieku przekaz prezesa PiS, który postanowił ze strachu przed wąską grupą ludzi uczynić tarczę przed ponoszeniem odpowiedzialności za kolejne afery nękające obecny rząd. Tolerancja wg PiS sprowadza się bowiem do nieistnienia innych poglądów i postaw w przestrzeni publicznej. W autorytarnej wizji Nowogrodzkiej osoby o innych poglądach, orientacji i wyznaniu powinny najwyraźniej dziękować rządzącym za ich łaskawość, że państwowe służby nie zapukały do nich jeszcze o 6 rano. To ostatnie porównanie wielu uzna zapewne za intelektualne nadużycie, którym poniekąd jest, ale trzeba mieć świadomość, że dyskryminacja nie polega dziś już przede wszystkim na przemocy fizycznej, ale psychicznej i odebraniu wolności wyboru oraz spychaniu na margines życia społecznego. Brak akceptacji otoczenia szczególnie zaś dotyka najmłodszych, skąd wzięła się właśnie idea Karty LGTB+.

Słowa Beaty Mazurek i cała postawa obozu władzy pokazują, że politycy nie boją się sięgać po uprzedzenia, strach i manipulacje, byleby tylko osiągnąć swoje polityczne cele. Jednak szczególnie żenujące jest to, że potem dokładnie ci sami ludzie, którzy dziś wylewają na innych wiadra pomyj, będą tymi, którzy w pierwszym szeregu będą manifestowali swoją religijność pod murami Jasnej Góry i będą wycierali sobie usta wartościami chrześcijańskimi. Nie jest to jednak nic nowego, ponieważ nawet Jezus musiał wyrzucić przekupniów ze świątyni. Jednak tak jak wtedy, tak i teraz społeczeństwo nie może pozostać bierne i musi umieć rozliczyć tych, którzy z wartości zrobili swój prywatny biznes.

Źródło: interia.pl

fot. flickr/Sejm RP

 

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie