Szkoły w Polsce zamknięte są już od ponad dwóch tygodni. Nie oznacza to jednak, że dla uczniów to czas dodatkowych ferii. MEN zobowiązał nauczycieli do realizacji programu nauczania, a zdaniem ministerstwa 90 procent szkół jest świetnie przygotowanych na zdalne lekcje. Według nauczycieli to kompletne nieporozumienie.
Zdalne lekcje bez odpowiednich warunków
Wyniki sondażu przeprowadzonego przez „Gazetę Wyborczą” wskazują, że wyobrażenie ministra Dariusza Piontkowskiego o zdalnych lekcjach są słodką utopią. Jak wynika z badania, w którym wzięło udział kilkaset rodziców i nauczycieli z całego kraju, blisko co trzeci uczeń nie ma w domu warunków do zdalnej nauki. Nauczyciele z kolei najchętniej używają do zajęć… e-maila. Ale po kolei.
Aby przeprowadzić zdalne lekcje, niezbędny jest odpowiedni sprzęt – komputer czy tablet z dostępem do szybkiego internetu. Może wydawać się, że w XXI wieku to nic nadzwyczajnego, ale to tylko pozory. Nietrudno wyobrazić sobie rodzinę z trojgiem dzieci w wieku szkolnym, których rodzice muszą pracować zdalnie. W tym przypadku potrzebnych jest jednocześnie pięć urządzeń! A przecież potrzebna jest też przestrzeń, najlepiej oddzielne pomieszczenie…
Aż 28 procent badanych rodziców uważa, że nie ma w domu warunków do zdalnego nauczania. 21 procent nie ma dostępu do szybkiego internetu, a 31 procent rodzin nie posiada wystarczającej ilości komputerów. 70 procent nauczycieli też dostrzega problem – ich zdaniem uczniowie nie mają odpowiednich warunków do nauki w domu.
Metoda przeprowadzania lekcji? Stary, dobry e-mail
Zdalne lekcje mają utrzymać ciągłość nauki – wszak egzaminy wciąż nie zostały odwołane, w teorii matury i egzaminy gimnazjalne odbędą się zgodnie z planem. Dlatego nauczyciel powinien przerobić zaplanowane w podstawie programowej tematy. I rzeczywiście, 53 procent nauczycieli uważa, że uczniowie mają teraz więcej pracy, niż podczas tradycyjnych zajęć. Paradoksalnie, 66 procent uważa, że lekcje na odległość powodują spadek jakości nauczania.
Skąd takie wyniki? Prawdopodobnie dlatego, że nauczyciele mogą być z realizacji programu rozliczeni. Dlatego wysyłają uczniom zadania – jest po nich ślad. Być może mniejsza ilość materiałów podniosłaby efektywność nauczania w nietypowych warunkach.
A jak nauczyciele przeprowadzają swoje lekcje? Tu wygrywa stary, dobry mail. Aż 73 procent ankietowanych wysyła materiały pocztą elektroniczną. Co trzeci korzysta z komunikatorów i przeprowadza lekcje wideo, a 11 procent w ogóle nie prowadzi zajęć.
Ocena dla MEN? Pała!
Nauczyciele bardzo krytycznie oceniają działania Ministerstwa Edukacji Narodowej. MEN uważa, że ponad 90% szkół jest przygotowanych do przeprowadzania zajęć online, ale wygląda na to, że to mocno życzeniowe myślenie. Aż 68 procent nauczycieli jest zdania, że ich szkoła do zdalnych lekcji nie jest gotowa.
30 procent pytanych ocenia przygotowanie ministerstwa do obecnej sytuacji na jedynkę. Głównym grzechem MEN jest to, że nie przeszkolił nauczycieli, a także nie zapewnił sprzętu. Nauczyciele źle przyjęli narrację ministerstwa, które ogłasza pełną gotowość, choć przygotowania do sytuacji zaniedbano.
Egzaminy jak wybory
Z maturami i innymi egzaminami jest jak z wyborami prezydenckimi. Większość zainteresowanych uważa, że w obecnej sytuacji powinny one zostać przełożone. Ministerstwo stanowczo podkreśla, że egzaminy odbędą się zgodnie z planem.
Według sondażu „Wyborczej”, aż 78 procent nauczycieli i 63 procent rodziców chce przesunięcia egzaminu ósmoklasisty oraz rekrutacji do szkół średnich. Za przełożeniem matur jest 72 procent nauczycieli i 59 procent rodziców.
Podzielone są zdania na temat wydłużenia roku szkolnego na lato. 48 procent jest zdania, że to dobry pomysł, 46 procent uważa, że nie jest to potrzebne.
Źródło: Gazeta Wyborcza, zdjęcie:
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
