Kilka tygodni temu Marcin Najman przekonywał, że Władimir Putin nie wywoła wojny, bo ma rodzinę. Cóż, analiza okazała się błędna i można oficjalnie powiedzieć, że dwie oficjalne córki Putina i dzieci, do których się nie przyznał, mają za ojca zbrodniarza wojennego.
W połowie lutego – nie tak dawno, ale w zupełnie innej rzeczywistości – gdy Rosja zbierała armię na granicy z Ukrainą, w sieci zaroiło się od ekspertów od geopolityki. Wirusologia stała się passé, pojawił się nowy temat do zabłyśnięcia. Za objaśnianie geopolityki wziął się m.in. ekspert od wszystkiego, Marcin Najman. Przekonywał, że konfliktu nie będzie i podał mocny argument.
– Moi drodzy, nie będzie żadnej wojny, która rozlałaby się na cały świat, jedyne, do czego może dojść, to do jakiegoś lokalnego konfliktu, z jednej bardzo prostej przyczyny: Władimir Putin ma młodą kobietę i małe dziecko i ja nie wierzę, że on by zaryzykował. Może straszyć, może puszyć się, natomiast żadnego konfliktu ogólnoświatowego nie będzie – przekonywał Najman.
Oczywiście, konfliktu „ogólnoświatowego” póki co nie ma, ale córki Władimira Putina raczej nie mogą być dumne z ojca, który ostatecznie zajął w historii miejsce obok takich person jak Hitler i Stalin.
Putin chroni swoją prywatność. Wiadomo, że ożenił się z Ludmiłą Aleksandrowną w 1983 roku i ma z nią dwie córki – Marię i Katerinę, których prywatność też jest pilnie strzeżona. Śledztwo niezależnych dziennikarzy ujawniło, że obie kobiety pełnią obecnie wysokie funkcje w państwowych instytucjach naukowych. Mąż Marii, Holender, miał otrzymać posadę dyrektora ds. rozwoju biznesowego w Gazpromie.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU