Przyjęło się, że politycy opcji rządzącej rzadko mówią pełną prawdę o tym, jak wygląda obszar państwa, którym na co dzień zajmują się z ministerialnego biurka. Zazwyczaj możemy usłyszeć deklaracje, że wszystko jest świetnie, a nawet jeśli w pewnych obszarach system niedomaga, to jednak dzięki ich działaniom ciągle się poprawia. Wyjątkiem okazuje się minister zdrowia Łukasz Szumowski, który bez ogródek stwierdził właśnie, że system ochrony zdrowia w naszym kraju czeka niechybny krach i to w perspektywie 5-10 lat. Słowa takie padły w kontekście dramatycznej sytuacji polskich pielęgniarek, których w Polsce zdecydowanie jest za mało.
W poniedziałek w Krakowie podczas V Europejskiego Kongresu Samorządów odbyła się konferencja ogólnopolskiej debaty “Wspólnie dla Zdrowia”. Dyskutowano o finansowaniu systemu ochrony służby zdrowia. Tam też minister Szumowski chwalił się wzrostem liczby pielęgniarek w ostatnich latach. W 2017 r. zatrudnionych było 225 410 osób, natomiast w 2018 r. liczba ta wzrosła do 233 012.
– To istotny wzrost. Chyba pierwszy raz od bardzo dawna prawie 100 proc. osób kończących pielęgniarstwo odbiera prawo do wykonywania zawodu. Dotychczas około 30 proc. osób nie interesowała praca w zawodzie, wybierały inne profesje – mówił minister.
Stwierdził jednak, że mimo wzrostu dane nie napawają optymizmem, bowiem potrzeby są znacznie większe, a sytuacja demograficzna sprawia, że średni wiek pielęgniarek i położnych stale się zwiększa. Jego zdaniem, za 5-10 lat czeka nas krach w tym obszarze działania państwa, a obserwowany obecnie wzrost zatrudnienia jedynie złagodzi, a nie wyeliminuje zagrożenie, jakie czeka polskich pacjentów.
Wtórowała mu prezes Naczelnej Izby Pielęgniarek i położnych Zofia Małas, która zaznaczyła, że obecnie pielęgniarki w wieku powyżej 60 lat “ratują system”, należy więc dbać o to, by chciały jak najdłużej wykonywać swoje obowiązki. Zauważyła też, że nieustannie rośnie zapotrzebowanie na polskie pielęgniarki w Niemczech, gdzie wciąż warunki zatrudnienia są zdecydowanie lepsze.
– Musimy zadbać o to, żeby zawód pielęgniarki i położnej był atrakcyjny. Musimy na szerszą skalę zatrudniać personel pomocniczy. Już cała Europa zrozumiała, że nie trzeba kończyć studiów, żeby pomóc pacjentowi w umyciu, nakarmieniu czy innych prostych czynnościach – przekonywała.
Problem jednak w tym, że rząd Prawa i Sprawiedliwości, choć deklaruje chęć istotnego zwiększania nakładów na ochronę zdrowia, to efektów wciąż nie widać. Ostatnio głośno podnoszony jest natomiast temat brakujących 10 mld złotych w budżecie NFZ, o które z wciąż nie do końca jasnych powodów uszczuplono system ochrony zdrowia względem wcześniejszych zapowiedzi. Kontrowersje nieustannie budzi także polityka lekowa i refundacyjna resortu, na której nie zawsze najbardziej korzystają polscy chorzy. Mimo społecznych oczekiwań, kolejny już rząd sprawy ochrony zdrowia, funkcjonowania SOR-ów czy ograniczenia biurokracji w ośrodkach zdrowia traktuje po macoszemu, wykorzystując publiczne pieniądze do kolejnych transferów pieniężnych wprost do obywateli, zamiast rozpocząć gruntowną i systemową naprawdę niewydolnego systemu opieki. Jeśli w Ministerstwie Zdrowia jest świadomość nadchodzącego krachu, pozostaje zadać retoryczne pytanie, dlaczego tak niewiele działań w kierunku jego powstrzymania jest podejmowanych.
Źródło: Interia.pl
Fot. Adam Guz / KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU