Polityka i Społeczeństwo

Zaskakująca strategia Platformy wobec partii Biedronia. Jej pojawienie się burzy dotychczasowy układ sił na polskiej scenie politycznej

Fot. Flickr/PO

Choć pośród zwolenników największej partii opozycyjnej nie ma dziś zbyt wiele sympatii w kierunku Roberta Biedronia, to wszystko wskazuje na to, że pojawienie się ugrupowania Wiosna na polskiej scenie politycznej może poważnie zmienić dotychczasowy układ sił, możliwych sojuszy i powyborczych układanek koalicyjnych. I mimo iż dziś były prezydent Słupska w dużej mierze rozbudza sentyment anty PO-PiS, obwiniając te dwie partie o zbudowanie bardzo trudnych do zasypania podziałów w polskim społeczeństwie, to ze strony partii Grzegorza Schetyny, mimo wprost wylewanego żalu o stawianie jej na równi z partią Jarosława Kaczyńskiego, właśnie pojawiły się deklaracje, które sugerują, że do wykopania toporu wojennego przez polityków PO wobec Wiosny nie dojdzie. Pojawiła się bowiem całkiem realna szansa na wykorzystanie inicjatywy progresywnego polityka do skutecznego obalenia władzy Zjednoczonej Prawicy. Do tego jednak potrzebna jest w miarę zgodna współpraca, co zapowiedział wczoraj wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak w porannej rozmowie w Polsat News.

„Przyglądamy się, ciekawe propozycje, konwencja efektowna. Jeden ze współpracowników Roberta Biedronia powiedział, że wykluczają koalicję z PiS-em, a z Platformą nie. Przyjmuję to jako dobry znak. To jest naturalne, że w polityce pojawiają się nowe byty. One czasami trwają bardzo długo, czasem krócej. Zobaczymy” – mówił Siemoniak w rozmowie z Wojciechem Dąbrowskim. Zadeklarował również, że ze strony największej partii opozycyjnej jest wola budowania takiej koalicji, zwłaszcza w oparciu o pokrywające się punkty programowe obu ugrupowań. W takiej koalicji nie chodzi o to, żeby się wszyscy we wszystkim zgadzali. Mamy inny program niż PSL, a rządziliśmy razem 8 lat. Gdy powstaje koalicja każdy ustępuje, patrzy na to, co jest dla niego ważne, ale są rozmowy, negocjacje. Nie wiadomo, ilu będzie członków tej koalicji. Pewnie Biedroniowi nie będą się podobały elementy naszego programu, a nam elementy jego” – powiedział polityk PO.

Sam Robert Biedroń, choć głośno mówi o potrzebie zakończenia sporu pomiędzy PO-PiS, to jednak z tych dwóch partii koalicję wyklucza jedynie z partią Kaczyńskiego, zresztą z oczywistych względów. Gdy ucichną już fanfary kampanijnych bitew, a w Sejmie rozpocznie się nowe rozdanie, warto mieć nie tylko możliwie najlepszy wynik, ale i dużą zdolność koalicyjną. Wobec jej braku, w Prawie i Sprawiedliwości wiedzą, że jedyne co może ich utrzymać przy władzy po jesiennych wyborach to samodzielne zwycięstwo i większość 231 głosów w Sejmie i 51 w Senacie. To jest znacznie bardziej prawdopodobne wtedy, gdy w rozgrywce o Sejm uda się liczbę rywali z realnymi szansami na mandaty ograniczyć, a w przypadku Senatu rozdrobnić.

Tu jednak, wraz z pojawieniem się ugrupowania celującego w 15-20% poparcie, zbierającego większość elektoratu lewicy i wyborców “szukających” (czyli tych, którzy w każdych wyborach wybierają “coś nowego”, spoza obecnej polityki), część elektoratu PiS i PO i być może aktywizującego nowych wyborców sytuacja na polskiej scenie politycznej znacznie się komplikuje. Wystarczy pobawić się chwilę kalkulatorami mandatów wg metody, by wiedzieć, że w przypadku pojawienia się trzeciego mocnego gracza najwięcej traci ten najsilniejszy. Ewentualny scenariusz, w którym w podziale mandatów wezmą udział jedynie cztery ugrupowania tj. wciąż silne PiS, ok. 10 pp słabsze PO (z częścią N i partią Petru), jedynie ciut słabszy Biedroń (konsumujący SLD, Razem, Zielonych, aktywistów i np. progresywnych samorządowców) oraz PSL (zawsze w okolicach progu wyborczego) oznacza niemal pewny koniec PiS. To samo miałoby miejsce nawet wtedy, gdyby PSL progu jednak nie przekroczył.

Słuszność strategii PO potwierdza wczorajszy sondaż dla “Faktów” TVN i to nawet mimo faktu, że zorganizowała go pracownia, którą zakładał główny doradca byłego prezydenta Słupska czyli Jakub Bierzyński. Wzrost notowań Wiosny Biedronia (do 14%), nawet kosztem kilku punktów poparcia Platformy Obywatelskiej, to nie jej wyrządza największe szkody, tylko właśnie partii Jarosława Kaczyńskiego, niwecząc budowany od lat plan plebiscytu “za lub przeciw” dobrej zmianie. W tym kontekście Biedroń ze swoim mocno społecznym, lewicowym programem gospodarczym, pozbawionym jednak elementu dewastowania instytucji państwa i praworządności może być dla wielu wyborców zmęczonych już ciągłą wojną polityczną w Polsce całkiem atrakcyjną ofertą. Oczywiście do wyborów droga jeszcze długa i wiele da się spieprzyć, co niestety często się zdarza. Na miejscu Platformy Obywatelskiej może jednak faktycznie bardziej opłaca się przedstawiać Biedronia jako swojego przyszłego koalicjanta, niż nie jako szkodnika, który działa na korzyść PiS. Nowe rozdanie już się rozpoczęło, a stawka jest bardzo wysoka.

Fot. Flickr/Platforma Obywatelska

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Michał Kuczyński

Michał Kuczyński - Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego. Z zamiłowania bloger i autor tekstów o charakterze publicystycznym. Interesuje się polityką i ekonomią. Prywatnie miłośnik piłki nożnej, muzyki rockowej i dobrego kina. Niegdyś zapalony wiolonczelista.
Zapraszam na mojego Twittera - @KuczynskiM

Media Tygodnia
Ładowanie