W państwie PiS-u można wieszać wizerunki europosłów na szubienicach i czuć się bezkarnie. Można również nazwać szefową Sądu Najwyższego słowem “szlampe” i nie bać się wymiaru sprawiedliwości. Słowo „Shlampe” w języku niemiecki można znaleźć przede wszystkim w słowniku wyrazów brzydkich i oznacza ono, ni mniej ni więcej, tylko „sukę”.
Chodzi oczywiście o słynną wypowiedź korespondenta TVP Cezarego Gmyza umieszczoną na Twitterze 4 lipca 2018 r., a dotyczącą prof. Małgorzaty Gersdorf. Gmyz napisał wtedy: „Sorry ale jak słyszę, że taka szlampa jak I prezes SN robi za wzór cnót, to mi się miesiączka cofa”. Przypomnijmy, że dziennikarz pracuje w Berlinie i doskonale zdawał sobie sprawę za znaczenia użytego słowa.
Nie wiemy, czy dziennikarzowi cofnęła się miesiączka, ale wiemy, że, według „Gazety Wyborczej”, prokuratura “cofneła”, czyli umorzyła, postępowanie w sprawie publicznego znieważania organu konstytucyjnego RP. Doniesienie do prokuratury w sprawie znieważenia konstytucyjnego organu złożył sędzia Sądu Najwyższego Józef Iwulski i znana karnistka prof. Monika Płatek. Sprawę miała prowadzić, według gazety, Prokurator Ewa Kiec, niedawno oddelegowana z warszawskiej Woli do warszawskiej prokuratury okręgowej. Podobno wypowiedź dziennikarza miała tylko charakter żartobliwy, prześmiewczy i satyryczny. Postanowienie prokuratury nie jest prawomocne. Zażalenie na umorzenie złożyła 26 listopada pierwsza prezes SN.
Gmyza poza naganą otrzymaną od dyrekcji telewizyjnej Agencji Informacyjnej , nie spotkała żadna kara. Jak widać gołym okiem, mowa nienawiści stosowana przez członków obozu „dobrej zmiany” może rozwijać się w sprzyjających warunkach.
Źródło “Gazeta Wyborcza”
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU