Polityka i Społeczeństwo

Za chciwość tych ministrów zapłacimy wszyscy! Rząd doprowadzi budownictwo do kryzysu

Za chciwość tych ministrów zapłacimy wszyscy! Rząd doprowadzi budownictwo do kryzysu
Fot. Flickr

Branża budowlana znajduje się na krawędzi kryzysu. Docierają coraz liczniejsze sygnały, że w 2018 roku może nas czekać fala bankructw firm z sektora. Niestety zaistniała sytuacja nie jest wynikiem błędu przedsiębiorców czy załamania koniunktury, ponieważ buduje się dużo i planuje jeszcze więcej. Za zaistniałym kryzysem stoi bowiem nieudolność rządu, którego poszczególni ministrowie niezależnie do siebie swoimi działaniami pogrążają branżę. Prześledźmy zatem co się wydarzyło i co zrobić, aby uniknąć katastrofy.

Rynek budowlany przeżywa teraz pracowity okres, ale wiąże się on z rosnącymi cenami materiałów i brakiem rąk do pracy. Jednak te czynniki same w sobie nie wywołałyby kryzysu.

Pierwszym winnym jest bowiem minister finansów i rozwoju Mateusz Morawiecki. Wicepremier zapragnął uszczelnić system podatkowy i sztucznie zawyżyć wpływy z VAT, dlatego wprowadził ustawę o odwróconym podatku VAT. Oznacza ona, że podwykonawcy muszą od tego roku odprowadzać podatek, który był wcześniej zwyczajnie odliczany przez głównego wykonawcę, a zamiast tego teraz musza stanąć w kolejce do urzędu, aby ubiegać się o jego zwrot. Jest to bezsensowne obciążenie biurokratyczne, ponieważ te pieniądze nie zostają w budżecie, a firmy tracą czas. Jednak zapomina się, że oddanie na 2-3 miesiące pokaźnych środków skarbówce wpłynęło negatywnie na płynność firm, ponieważ nawet mimo zwrotów miliardy zł będących własnością firm budowlanych wciąż zalegają na kontach urzędów skarbowych i to się nie zmieni. Zamrożenie tak dużych kwot utrudnia branży funkcjonowanie, ale pozwala zawyżyć statystyki wpływów VAT.

Drugim winnym jest minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Branża cierpi na problemy finansowe w znacznej mierze dlatego, że rząd dąży do maksymalnego obniżenia cen zamówień publicznych, przez co wiele z nich znajduje się na granicy opłacalności dla firm. Oczywiście ta zasada troski o skarb państwa dotyczy tylko sytuacji kiedy o zamówienie ubiegają się firmy, które nie maja politycznych pleców. W 2016 roku miała miejsce zapaść inwestycji, którą bezczelnie rząd wykorzystał. Zdesperowani przedsiębiorcy bili się bowiem o nowe kontrakty zaniżając ceny, zdając sobie sprawę z ryzyka w przyszłości, ale w obliczu zagrożenia płynności finansowej nie mieli wyjścia. 2018 rok to kulminacja realizacji omawianych kontaktów, co może doprowadzić do serii bankructw.

Andrzej Adamczyk przyczynił się także do kłopotów transportowych. Mówi się obecnie otwarcie o trudnościach z przewozem kruszyw, co wynika z zamknięcia 2 ważnych tras kolejowych pomiędzy Warszawa a Poznaniem i Lublinem, czemu nie towarzyszyła optymalizacja użycia taboru na innych kierunkach w celu kompensacji powstałych ograniczeń. Minister dorzucił także swoje trzy grosze w kwestii problemu braku pracowników. Firmy stoją przed wyborem, podwyższyć pensje i starać się zatrzymać Polaków, albo ściągać pracowników ze wschodu. Dla ministra Adamczyka wybór jest oczywisty:

“To zadanie dla firm. Mogą między innymi zwiększać płace, żeby zatrzymać polskich pracowników, którzy chcą wyjeżdżać na Zachód. To jednak oznaczałoby zwiększenie kosztów usług, a tego byśmy nie chcieli.” W skrócie kolejny polityk PiS mówi do kolejnej ważnej grupy zawodowej bezceremonialne “Niech jadą”. Typowy pokaz arogancji władzy.

W kwestii kryzysu braku pracowników mamy w końcu ostatniego, trochę pozostającego w cieniu winnego. Jest nim minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Polskie starania na rzecz ruchu bezwizowego dla Ukrainy były bowiem podparte ideologiczną wizją polityki rządu, który chciał Polski jako rzecznika Ukrainy, istnego przedmurza Europy wobec, można by rzec wręcz “rosyjskiej dziczy”. Jednak wspieranie na siłę Kijowa, który nie odwzajemnia żadnych z naszych gestów dobrej woli nie leży często w polskiej racji stanu. Nad Wisłą nie zaproponujemy wynagrodzeń porównywalnych z Niemcami nawet Polakom, a co dopiero imigrantom. To sprawia, że Waszczykowski promując ruch bezwizowy uderzył szczególnie mocno w wiele gałęzi krajowej gospodarki, które korzystały z zatrudniania obcokrajowców. Ci ostatni teraz stawiają coraz większe żądania płacowe albo szykują się do wyjazdu. Jednak minister mógł udzielić paru fajnych wywiadów do mediów i pochwalić się sukcesem dyplomacji. Wszakże co On, jako szef MSZ, ma wspólnego z problemami Ministerstwa Infrastruktury czy Ministerstwa Finansów i Rozwoju?

Sytuacja w budownictwie unaocznia państwo teoretyczne w akcji. Cała trójka ministrów dążyła do osiągnięcia swoich własnych partykularnych interesów, w efekcie każdy z nich szkodził państwu jako całości doprowadzając nas do sytuacji kryzysowej. Jeśli PiS nie odrzuciłby narzędzi konsultacji społecznych, to przed wieloma takimi sytuacjami mógłby się ustrzec, jednak rządzący popadli w poczucie bycia ekspertem od wszystkiego. Efekty takiej postawy właśnie widzimy.

Źródło: interia.pl

Fot. P. Tracz / KPRM

POLUB NAS NA FACEBOOKU

[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie