Ostatnio pisaliśmy o tym, że rząd PiS może dokonać żywota już w 2020 r. Teraz w mediach padają już konkretne daty. To połowa marca – w tym terminie mogłyby odbyć się przedterminowe wybory parlamentarne. Wszystko jest w rękach Andrzeja Dudy.
Jeśli ten uzna, że jego partia musi powalczyć o Sejm i Senat jeszcze raz, to teraz będzie miał ku temu okazję. Wszystko z powodu tempa prac nad ustawą budżetową.
Zgodnie z konstytucją rząd przedstawia Sejmowi projekt ustawy budżetowej najpóźniej na trzy miesiące przed końcem roku. To się udało – Rada Ministrów dokonała tego 30 września. Inny przepis przewiduje, że jeżeli w ciągu czterech miesięcy od przedłożenia Sejmowi projekt nie trafi do podpisu prezydenta, może on zarządzić skrócenie kadencji Sejmu. Ten zaś termin mija z końcem stycznia. Izabela Leszczyna z KO, wiceszefowa komisji finansów w Sejmie, uważa, że to nierealne.
– Pierwsze czytanie odbędzie się 8 stycznia, a znając charakterystyczny dla PiS brak standardów legislacji, ustawa szybko przejdzie przez Sejm. Do kolejnego posiedzenia wszystkie komisje złożą swoje sprawozdania. Sejm zakończy więc prace jeszcze w styczniu, jednak Senat będzie miał 20 dni na poprawki – tłumaczy.
Szef komisji finansów Henryk Kowalczyk z PiS dodaje, że „Sejm skończy prace w styczniu, a potem projekt trafi do Senatu. Do końca lutego ustawa powinna być na biurku prezydenta.”
Zdaniem polityka PiS konstytucyjny termin nie zostanie przekroczony. Tak samo uważa rząd, który uważa, że skoro dopiero w Wigilię skierował do Sejmu nowy projekt budżetu to dopiero od tego dnia liczy się czteromiesięczny termin. I to wywołuje już kontrowersje, które Duda może wykorzystać.
O tym, jak Lech Kaczyński planował skrócić rządy PiS
Warto przypomnieć, że już początkiem 2006 roku skrócenie kadencji parlamentu rozważał sam prezydent Lech Kaczyński. Projekt budżetu był wtedy – tak jak i dziś – złożony dwukrotnie: przed wyborami i po nich. Głowa państwa uważała, że czteromiesięczny termin liczy się od pierwszego złożenia.
Tyle że wtedy wcześniejsze wybory były czymś idealnym dla PiS, bowiem partia tworzyła rząd mniejszościowy. Teraz sprawa wygląda zgoła inaczej.
Marzenia a rzeczywistość
– W obliczu nadchodzących wyborów prezydenckich nikomu by to nie służyło – twierdzi Henryk Kowalczyk, komentując spekulacje mediów.
– Duda nie rozwiąże parlamentu, bo mimo utraty Senatu PiS wciąż ma w rękach pełnię władzy – dodaje Leszczyna.
Inaczej na sprawę patrzy poseł KO Witold Zembaczyński.
– Po wyborach wzrósł stan posiadania partii Jarosława Gowina i Zbigniewa Ziobry. Przyspieszone wybory mogłyby posłużyć osłabieniu koalicjantów – konkluduje.
Jakie jednak są szanse na tak zaskakujący ruch PiS? Małe. Wątpliwe, by Duda wykonał tak kontrowersyjny ruch w czasie, gdy do wyborów prezydenckich zostało niespełna 5 miesięcy. Do tego dla PiS także oznaczałoby to grę w ruletkę.
Źródło: rp.pl
POLUB NAS NA FACEBOOKU [wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU