Ogłoszony w ostatnich dniach program Prawa i sprawiedliwości wywołał wielkie emocje. Jednym z bardziej kontrowersyjnych punktów okazał się postulat uregulowania przez obóz władzy zawodu dziennikarza. Władza pod pretekstem walki z “reliktami PRL” zdecydowała się bowiem na wprowadzenie specjalnej ustawy w tej sprawie. W programie partii zapisano, że wynika ona z odpowiedzialności i zaufania, jakim cieszy się zawód dziennikarza: “Wprowadziłaby ona rozwiązania podobne do tych, jakie mają inne zawody zaufania publicznego, np. prawnicy lub lekarze. Głównym celem zmiany powinno być utworzenie samorządu, który dbałby o standardy etyczne i zawodowe, dokonywał samoregulacji oraz odpowiadał za proces kształtowania adeptów dziennikarstwa“.
Do powyższego obrazu trzeba dodać także zapowiedź, że możliwe jest całkowite wykreślenie z Kodeksu karnego art. 212, który daje możliwość skierowania prywatnego aktu oskarżenia za zniesławienie wobec dziennikarza. Miałoby to w zamyśle służyć temu, aby “powstała gwarancja nie nadużywania mechanizmów medialnych w sposób nieetyczny”. Politycy zapierają się oczywiście, że “ustawa ta nie będzie jednak w żadnym stopniu ograniczać zasady otwartości zawodu dziennikarza”.
Co kryje się za tym pomysłem
Ciężko jednak uwierzyć w dobre intencje polityków. Rząd nie wprowadziłby zupełnie nowej ustawy, jeśli nic nie miałoby się przecież zmienić. Deklaracja tego rodzaju jest niestety traktowaniem wyborców jako osób nie myślących racjonalnie. Osobna ustawa oznacza bowiem to, że wszystko co obecnie znajduje się w prawie na temat zawodu dziennikarza nie pozwala na wdrożenie wizji autorstwa obozu władzy, stąd praktycznym wyjściem jest stworzenie osobnego aktu prawnego. Zmieni się zatem wiele, prawdopodobnie w niesamowicie niebezpieczną stroną, ku czemu są bardzo poważne przesłanki.
Czytam program PiS. Rozumiem, że partia pisząc ustawę o statusie zawodowym dziennikarza ustanowi "standardy etyczne i zawodowe". Jeśli to nie jest próba zakneblowana niewygodnych dziennikarzy, to jak to nazwać inaczej? pic.twitter.com/TvIlm2yTGm
— Marek Kacprzak (@MarekKacprzak) September 14, 2019
PiS mówi bowiem o samorządzie dziennikarskim, który oceniałby etykę innych dziennikarzy. Mamy zatem dwa scenariusze. Pierwszy z nich, rzeczywiście powstaje Izba Dziennikarska, która zrzesza członków zawodu, którzy reprezentują sformułowany jasno kodeks etyczny. Wówczas jednak taki organ powinien nie wpuścić do swojego grona dziennikarzy TVP, Sieci, wPolityce.pl, a także już nieprorządowych, ale dalej fake newsowych portali typu Pikio.pl. Na taki ruch jednak nie ma ze strony władz szans, zatem w samorządzie znajdzie się Tomasz Sakiewicz od “stref wolnych od LGBT” i fake newsów smoleńskich czy pracownicy TVP nasyłający drony na dom Tomasza Lisa w celu szukania haków. Jeśli zatem postawy tych wszystkich osób będą zgodne z pisowskim kodeksem etyki, to łatwo sobie wyobrazić jak bardzo niewiele wspólnego z etyką będzie miał ten ostatni.
Ciężko mieć również złudzenia, że jeśli nie o etykę chodzi, to co gra w głowie polityków? Jeśli PiS stworzy korporację dziennikarską, w której upcha wszystkich swoich zaufanych dziennikarzy, którzy zbiegiem okoliczności będą mieli większość głosów w takim organie i jego władzach, to rząd będzie mógł rozpocząć wydawanie prawa wykonywania zawodu dziennikarza. Tym samym komentować działań władzy nie będzie można w praktyce bez zgody władzy. To znaczy, oczywiście dalej będzie można prowadzić np. bloga na YouTube, ale na żadną konferencję rządową, czy na teren Sejmu już wstępu się mieć nie będzie. Na ten ostatni potrzeba zdobyć przecież akredytacje dla dziennikarzy, której “nielegalnym” dziennikarzom można odmówić.
Daleko od dobrych wzorców
Analogicznie do propozycji władzy działa samorząd lekarski. System praw wykonywania zawodu i sądów koleżeńskich połączonych z jasnym kodeksem etyki sprawiają, że w zawodzie lekarza nie ma miejsca na szarlatanów i oszustów. Jednak jest poważna różnica między środowiskiem lekarskim, które dba o swoją reputację, a dziennikarzami TVP, Sieci czy Gazety Polskiej. Ci bowiem nie są podmiotami niezależnymi, a jedynie wykonawcami poleceń z góry. 3
Żaden zawód sformowany ustawowo w korporację nie posiada tak scentralizowanego mechanizmu hierarchicznej kontroli jaki posiada dziś PiS nad pozarządowymi mediami (jest przecież fizycznie współwłaścicielem części tytułów – np. Gazeta Polska). Niezależność takiej Izby Dziennikarskiej byłaby zatem na poziomie nowej Krajowej Rady Sądownictwa i tego wzorca zdaje się chcą trzymać rządzący.
Czasy bezkarnego hejtu dziennikarzy?
Widać zatem wyraźnie, że plan repolonizacji mediów zawiódł, przez co władza szuka nowego sposobu, który pozwoli jej zamknąć usta oponentom. Wskazuje na to także fakt, że w warunkach rozdawanych rządowych legitymacji dziennikarskich zniesienie art. 212, który daje możliwość skierowania prywatnego aktu oskarżenia za zniesławienie wobec dziennikarza oznacza, że hejt ze strony prorządowych mediów będzie bezkarny. Dziś bowiem media te kłamią, ale stosują rożne triki prawne, aby widz zrozumiał przekaz, a sąd nie miał możliwości ukarania dziennikarza. Bez bata w postaci konsekwencji personalnych nic nie stoi na przeszkodzie, aby bezczelna nagonka na przeciwników rządu w oparciu o np. akta personalne i sprawy rodzinne stała się na porządku dziennym nie w wykonaniu anonimowych trolli internetowych, ale gwiazd wieczornych “Wiadomości”.
Propozycja PiS zatem idzie w kierunku państwa totalnego, które będzie nie tylko kontrolowało instytucje publiczne, prokuratury i sądy, ale nawet informacje, które mają prawo dotrzeć do uszu obywatela.
Źródło: onet.pl
Fot.: Flickr / Kancelaria Sejmu
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU