Polityka i Społeczeństwo

Wróg potrzebny od zaraz. PiS próbuje zrzucić pewną klęskę w walce z pandemią na lekarzy i nauczycieli [OPINIA]

Najpierw wicepremier Jacek Sasin winą za rozprzestrzenianie się koronawirusa obarczył lekarzy i pielęgniarki, którym zarzucił lenistwo i brak dobrej woli, a potem szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk na informację o śmierci nauczycieli ze szkoły z koronawirusem uznał, że to nic takiego, bo przecież nauczyciele giną też w wypadkach samochodowych. Partia ludzi z empatią w DNA i bogiem w sercu okazuje się zbiorem cynicznych i wyrachowanych cwaniaczków owładniętych znieczulicą.

Cel przekazu jest jasny – jeśli zaraziłeś się koronawirusem albo z powodu koronawirusa zmarł ktoś dla ciebie bliski, pretensje kieruj do lekarzy, pielęgniarek lub do nauczycieli, a nie do rządu, choć to premier jeszcze niedawno wmawiał ci, że nie ma się czego bać. Dlaczego oni to robią? Dlatego, że strachem zarządza się najłatwiej, a nienawiścią zarządza się doskonale. Wszystko jest lepsze od konieczności odpowiadania na pytania, dlaczego facet, który nie zwrócił siedemdziesięciu milionów złotych za niedostarczone respiratory, jak gdyby nigdy nic handluje maseczkami na stacjach Orlenu, choć okradzionym przy respiratorach i właścicielem paliwowego koncernu jest ten sam podmiot – Skarb Państwa.

Występuje jednak w naszym kraju zjawisko, które zdecydowanie ułatwia władzy takiej jak PiS napuszczanie jednych grup społecznych na inne – to absolutny zanik solidarności zawodowej. Gdy strajkują pielęgniarki – nie stają za nimi lekarze, gdy strajkują lekarze, nie stają za nimi ratownicy medyczni, gdy strajkowali nauczyciele, nie obchodziło to górników, a gdy strajkowali niepełnosprawni, nauczycieli nie obchodziły ich problemy. Można byłoby tak wymieniać jeszcze długo. Taka sytuacja sprawia, że każda z protestujących grup jest mniej lub bardziej, ale jednak słaba i w konfrontacji z władzą totalną, musi przegrać, a to kiedy do kapitulacji dojdzie, zależy jedynie od sił witalnych, odporności psychicznej i sytuacji domowej.

Po trzech dekadach, gdy solidarność była polskim znakiem rozpoznawczym i towarem eksportowym, tamta „Solidarność” jest nędznym cieniem legendarnego ruchu potrzebnym już tylko garstce najbardziej hałaśliwych działaczy, a zwykła, codzienna i najprawdziwsza solidarność zniknęła na dobre po wielu sytuacjach, w których, gdy się pojawiła, była utożsamiana z frajerstwem. Władza pozwala sobie na tyle, na ile pozwalają jej obywatele. Nasza bierność i obojętność jest dla polityków Prawa i Sprawiedliwości gwiazdką z nieba, darem od losu i certyfikatem nietykalności.

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie