- Pamiętajmy, że dziecko w pierwszej kolejności będzie chciało zaspokoić swoją ciekawość, będzie pytać, drążyć i dopiero później przedstawi, jak wygląda jego świat. Jeśli na tym etapie nie będziemy zbywać dziecka, postaramy się odpowiedzieć na dręczące pytania, opiszemy sytuację, którą mamy na świecie, to wiedza zagłuszy strach. Przecież tak samo jest z nami dorosłymi. Jeśli mamy sprawdzone informacje, to jesteśmy spokojniejsi – zaznacza Karolina Borek z Risify.pl
Bardzo ważny jest jednak język komunikatów, które kierujemy do dziecka. Co oczywiste np. sześciolatków (i młodszych) nie powinniśmy zasypywać komunikatami o wchodzących wrogach, śmierci, bezdomności, utracie pracy, drastycznych podwyżkach cen. Takie komunikaty są dużym wysiłkiem emocjonalnym dla dorosłych, a co dopiero dla dzieci.
- To rodzicie, znają swoje dziecko najlepiej. Banał, ale jeśli rzeczywiście wsłuchają się w to co one mówią, to znacznie łatwiej będzie im dostosować język do możliwości poznawczych dzieci. Oczywiście, wielką wojnę możemy zastąpić czymś, co dziecko już zna i ma oswojone. Choćby kłótnią z rodzeństwem o zabawkę, ale też zawsze należy podkreślać, że taka sytuacja jest złem, bo ktoś płakał, ktoś coś stracił – podkreśla Karolina Borek. Im starsze dziecko, tym mniej powinniśmy się bać bardziej jednoznacznych komunikatów. Przede wszystkim nie należy jednak dziecka okłamywać.
Warstwa emocjonalna najmłodszych jest jednak trudna do rozszyfrowania. Bardzo możliwe, że nasze komunikaty nie zaspokoją ich potrzeb, a dziecko będzie rozdrażnione.
- Obserwacja i cierpliwość, to klucz do rozwiązania takich sytuacji. Postarajmy się w rozmowie z dzieckiem nazwać jego emocje, to dodatkowy czynnik, który pomoże nam zapewnić dziecku nie tylko bezpieczeństwo fizyczne, ale też mentalne – zaznacza Borek.
Dziecko też może pomóc
Poczucie bezradności w trakcie wojny jest często obezwładniające. Dzieci, ze swoimi szczerymi pokładami empatii, też chcą być przydatne i również dodatkowo frustrują się, gdy odbiera im się prawo do pomocy.
– Obok nas żyje wiele osób, których bliscy są na wojennym froncie. Wkrótce będzie ich jeszcze więcej. W przedszkolu, szkole, sąsiedztwie – zaproponujmy dzieciom uczynienie choćby małego gestu – dla nas, bo dla nich będzie wielkim – np. własnoręcznie zrobienie zabawki czy narysowanie ciepłego rysunku, który wspólnie przekażecie dziecku, którego kraj jest w strefie wojny. Pomożemy poczuć siłę sprawczości, ale też wesprzemy inne dziecko, które zapewne również bardzo mocno przeżywa ostatnie wydarzenia – mówi Borek i dodaje: – Żeby jednak być oparciem dla swoich dzieci, sami też musimy uzbroić się w wiedzę. Rzetelną, pozbawioną emocji, która pozwoli nam na unikanie strachu i paniki. Dziecko pierwsze wyczuje nasz strach, weźmie go do siebie i dodatkowo spotęguje.
Żródło:
Marcel Płoszczyński
Founder of Lightbe – a tech PR agency
Czytaj również:
- Bunt w szeregach agresora. Żołnierze odmawiają wykonywania rozkazów
- Już dawno przewidział tę wojnę. Dziś mistrz szachowy wskazuje, jak powstrzymać rzeźnika z Kremla
- Rosyjski oddział uciekł i porzucił cenną rzecz. TO znalezisko ukraińskich służb stanowi dowód na kłamstwa Kremla
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU