Włodzimierz Cimoszewicz mieszka na terenie bezpośrednio sąsiadującym z objętym stanem wyjątkowym. Były premier opowiedział o upokarzających kontrolach.
Niemoralni, odrażający, głupi
Trzy dni temu Włodzimierz Cimoszewicz był gościem radia TOK FM. W trakcie rozmowy padły bardzo mocne słowa na temat skandalicznej konferencji prasowej Mariusza Błaszczaka i Mariusza Kamińskiego. Cimoszewicz mówił o “ludziach tumaniących naród”, “notorycznie łżącym premierze” czy wprost o popełnieniu przestępstwa przez ministrów na konferencji.
Ta konferencja będzie znana licznym politykom na świecie. Kłamią na tej konferencji. Dopuszczają się obrzydliwych przestępstw na tej konferencji, przy czym robią to w sposób pokazujący, że są ludźmi głupimi, którzy nawet nie potrafią sprawdzić tego, co mają do pokazania na tej konferencji. Niemoralni, odrażający i głupi – grzmiał na falach Radia TOK FM.
Stan wyjątkowy
Wczoraj były premier był gościem programu “Newsroom WP” emitowanego na stronach Wirtualnej Polski. Europoseł podkreślił, że “nigdy nie słyszał ze strony rządzących jakiegokolwiek uzasadnienia dla wprowadzenia stanu wyjątkowego poza tym, że mamy problem na granicy” – Tylko w jaki sposób stan wyjątkowy przyczynia się do rozwiązywania tego problemu? Tego nigdy nie wyjaśniono – powiedział w programie.
Włodzimierz Cimoszewicz mieszka na terenie bezpośrednio sąsiadującym z rejonem objętym stanem wyjątkowym. Jak mówił, jedyną zauważalną różnicą na tym terenie od rozpoczęcia kryzysu na granicy jest to, że wcześniej wyrywkowe kontrole przejeżdżających pojazdów prowadziła tylko straż graniczna, a obecnie robi to również policja.
Upokarzające kontrole
Europoseł opowiedział także, jak wyglądają kontrole, którym jest poddawany – To polega na tym, że kiedy wyjeżdżam stąd, jadę po zakupy albo po prostu z powodu mojej pracy wybieram się do Brukseli czy do Strasburga, to jestem kontrolowany. Początkowo to było nawet nieco upokarzające, dlatego że nie tylko sprawdzano dowód osobisty, ale kazano mi podawać stan licznika mojego samochodu – mówił w programie. Były premier podejrzewa, że sprawdzano czy samochód nie jest kradziony.
Nawet było tak, że jechałem na zakupy do Hajnówki, to jest 20 kilometrów stąd. Po 1,5 godz. wracałem i ci sami ludzie przeprowadzali tę samą kontrolę, w taki sam sposób – opisuje. Jak dodaje, od pewnego czasu to się zmieniło i jest sprawdzany tylko bagażnik.
Źródło: Wirtualna Polska
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU