Przetarg na nowe auta dla Izby Administracji Skarbowej wywołał wielkie emocje. Okazało się, że pracownicy skarbówki dostaną auta godne grup pościgowych. Najwyraźniej władza nie ma problemów z wydawaniem publicznych pieniędzy.
Pościgi skarbówki
Sprawę przypomina „Fakt”. IAS szykuje się do zakupu aut, ale nowa flota nie będzie przypadkowa. W przetargu zaznaczono konkretne wymagania, jakie spełniać mają samochody. I budzą one niemałe zdziwienie – z 32 aut, które planuje kupić skarbówka, 12 ma mieć silniki o mocy 300 koni mechanicznych, automatyczną skrzynię biegów, napęd na cztery koła.
Auta mają trafić do funkcjonariuszy skarbówki, którzy na co dzień zajmują się tropieniem mafii vatowskich i narkotykowych. Wybór krzykliwych samochodów do takich działań dziwi Jerzego Dziewulskiego, byłego antyterrorystę.
– Oni chcą być jak policjanci z Miami. Chcą pokazać, że są właśnie taką służbą jak z serialu. Jeździmy ferrari, bo bandyci też jeżdżą ferrari. To jest absurd i droga donikąd. Zdecydowana większość tej służby będzie podejmowała działania w kominiarkach, więc jak to jest, tu zasłaniamy twarze, personalia, a jednocześnie kupujemy w publicznym przetargu charakterystyczne auta?! – komentuje Dziewulski w rozmowie z „Faktem”.
Co ciekawe, restrykcyjne wymogi spełnia w zasadzie jeden model – Audi S3 TFSI, którego cena wynosi blisko 200 tysięcy złotych. Gdyby IAS zrezygnowało z któregoś z parametrów, oferta znacznie by się rozszerzyła – także o tańsze pojazdy. Najwyraźniej chodziło jednak, by kupić ten jeden, konkretny model. A koszta? Kryzys? Te kwestie najwyraźniej nikogo nie interesują.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU