Mieszkanie plus ma poważne problemy ze spełnieniem pokładanych w nim nadziei, aby zostać godnym następcą 500+. Rządzący składają wprawdzie huczne zapowiedzi, takie jak rozpoczęcie w ciągu roku budowy 100 000 mieszkań, jednak pewne jest już, że deklaracje władzy są tylko iluzją na potrzeby kształtowania medialnego wizerunku. Rządzący oszukują bowiem wyborców ignorując podstawowe zasady gospodarki wolnorynkowej.
Mieszkanie plus od miesięcy sprawia problemy, program utkwił bowiem w miejscu. Sytuacja była tak poważna, że kwestie budownictwa mieszkań trzeba było usunąć spod jurysdykcji Ministerstwa Infrastruktury i oddać pod bardziej bezpośrednia kontrolę premiera. W zeszłym roku prywatni deweloperzy zaczęli bowiem budowę 100,5 tys nowych lokali, podczas gdy rządowy program ledwie ruszył z miejsca. W Katowicach rozpoczęto budowę 506 mieszkań, a w kolejnych miejscowościach odpowiednio: Jarocin – 366, Pruszków – 329, Wałbrzych – 215, Biała Podlaska – 186, Gdynia – 172, Kępno – 36. Z perspektywy lokalnych mediów i struktur partii nawet kilkadziesiąt mieszkań oddanych do użytku na bardzo preferencyjnych warunkach może wywołać oczekiwany medialnie efekt. Jednak to za mało, aby miało to stać się czynnikiem decydującym o zwycięstwie w wyborach, jak w PiS zakładano. Różnica skali mieszkania plus, a tak głośno krytykowanych przez rząd deweloperów jest bowiem miażdżąca. Podczas gdy w największych sześciu miastach Polski rozmach mieszkania plus liczony jest w kilkuset mieszkaniach, to w tym samym czasie na rynek deweloperzy rzucili 67,3 tysięcy lokali. PiS mówi o potrzebie interwencji państwa, a jednak poza własną nieudolnością ignoruje fakt, że prywatny rynek konsekwentnie rośnie w siłę. W 2013 roku do sprzedaży we wspomnianych 6 największych miastach (Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań, Trójmiasto, Łódź) oddano 24,1 tysiąca lokali. Tymczasem w kolejnych latach liczba ta systematycznie rosła osiągając w 2017 roku już 67,3 tysiące. Jest to wynik rekordowy, ponieważ tyle nie budowano nawet przed wybuchem światowego kryzysu finansowego, którego preludium był właśnie boom na rynku nieruchomości. W 2007 roku w omawianych miastach oddano bowiem 53,8 tys mieszkań.
Totalne fiasko dotychczasowych działań to jednak nie jedyne zmartwienie Prawa i Sprawiedliwości. Nie ma bowiem fizycznych możliwości zrealizowania planów rządu, ponieważ gospodarce zabrakło zasobów niezbędnych do tak ambitnego projektu. Nie mówimy tutaj jednak o gotówce, którą rząd zawsze może pożyczyć, ale o wykwalifikowanych pracownikach. Prężny rynek deweloperów już dziś cierpi na brak rąk do pracy, co jest odczuwalne już przez państwo w obszarze zamówień publicznych, ponieważ z powodu szybujących do góry płac, ceny zaczęły coraz bardziej rosnąć.
Szacuje się, że w Polsce już dziś brakuje 150 tysięcy budowlańców. Dzieje się tak nawet mimo zatrudniania pracowników ze wschodu. Sytuacja jest na tyle poważna, że deweloperzy mają problemy z dalszym podkręcaniem tempa inwestycji budowlanych. Tymczasem rząd hucznie ogłasza, że podbija stawkę o 100%. Obok prywatnie tworzonych 100 000 mieszkań stworzy drugie tyle w ramach mieszkania plus. W świetle wspomnianych danych nie ma mowy o znalezieniu choćby części wymaganej siły roboczej do realizacji takiego przedsięwzięcia. Rząd jedyne co może zrobić, to wejść w konkurencję z prywatnymi firmami o i tak ograniczone zasoby siły roboczej, co zaowocuje tylko podwyżką lawinowo rosnących kosztów budowy mieszkań.
Rządowy program może zakończyć się zatem sromotną kompromitacją, ponieważ nawet jeśli rząd wyłoży grubą gotówkę i przyciągnie do siebie wykonawców, to koniec końców sumaryczna liczba oddanych lokali pozostanie na zbliżonym poziomie, tylko że państwowy program będzie realizowany kosztem osłabienia podaży lokali od deweloperów. To jednak oznacza gospodarczą katastrofę. Mieszkanie plus w małej skali może uchodzić bowiem za tańszą alternatywę wobec deweloperów, ponieważ państwo odda na jego potrzeby za darmo nieruchomości warte setki milionów złotych, będące dziś własnością Skarbu Państwa. Deweloperzy muszą działkę zakupić, co podbija cenę mieszkania za m2. Innych przewag państwo na rynku nie ma, poza niższą jakością budynków, poprzez stawianie np. na niską zabudowę, bez dostępu do wind i parkingów podziemnych, jak to jest założone przy mieszkaniu plus. W dużej skali opisane przewagi stają się wadami. Państwo musi kupować grunty, a z reguły zrobi to po zawyżonej cenie. Zabudowa bez wind i parkingów w dużej skali stanie się problemem w tkance miejskiej, chyba że zostanie stworzona wysoko rozwinięta komunikacja zbiorowa, ale to wymaga udziału samorządów i budowy zwartych osiedli w ramach istniejących zespołów zabudowy, a nie w szczerym polu, ponieważ “będzie tam parę złotych taniej za metr”. Przy wielkiej skali projektu państwo ryzykuje, że obniży standard nowych mieszkań, a równocześnie nie obniży ani ich realnej ceny, ani nie zwycięży z wadami działań deweloperów, jak np. rozlewanie się osiedli peryferyjnych dużych miast. Jest bowiem wielkim mitem wiara w to, że mieszkania są bardzo drogie w Polsce z powodu kosmicznych wręcz marży deweloperskich. Jeszcze bardziej naiwna jest natomiast wiara, że spółki prowadzone przez Misiewiczów zrobią cokolwiek od deweloperów taniej.
Jednak mimo tak oczywistych mankamentów, prorządowe media i politycy obozu władzy będą wpierali Polakom fałszywy obraz rzeczywistości. Politycy dla uzasadnienia ekspansji swojej władzy muszą uzasadnić, że są obywatelowi potrzebni. Nie ma zaś na to lepszego sposobu jak uderzenie w wartość dla Polaków tak cenną jak posiadanie własnego domu.
Źródło: rp.pl
fot. flickr/KPRM
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU