Od kilku tygodni zmagamy się z zagrożeniem pandemią koronowirusa oraz niedogodnościami związanymi z ogłaszaniem kolejnych stanów – najpierw epidemicznego, następnie epidemii, które wprowadzają nie tylko obostrzenia sanitarne, ale też wyłączają częściowo funkcjonowanie praw obywatelskich. W tej sytuacji politycy opozycji naciskają na rządzących, by wprowadzili oficjalnie, a nie tylnymi drzwiami i na raty stan nadzwyczajny. Zgodnie z art. 228 ust. 7 Konstytucji RP, po wprowadzeniu jednego z trzech możliwych według polskiego prawa stanów nadzwyczajnych, wybory prezydenckie musiałyby zostać przełożone na późniejszy termin. Politycy PiS-u wzbraniają się przed taką ewentualnością, jak mantrę powtarzając, że musimy wybrać prezydenta 10 i 24 maja zgodnie z ustalonymi wcześniej terminami I i II tury wyborów. Ten, godny lepszej sprawy upór, wynika z faktu, że przesunięcie daty wyborów jest mocno nieopłacalny dla obozu władzy z co najmniej trzech przyczyn. A są to powody nie tylko polityczne, ale też, co jest zazwyczaj pomijane w rozważaniach na ten temat, powody gospodarcze.
Po pierwsze – taka jest wola prezesa. Jarosław Kaczyński w udzielonych ostatnio wywiadach stanowczo podkreśla, że nie widzi powodu, dla którego termin wyborów miałby być przesunięty i jest całkowicie nieprzemakalny na argumentację, że zgromadzenie milionów uprawnionych do głosowania w lokalach wyborczych może spowodować zagrożenie epidemiologiczne.
Po drugie PiS musi się spieszyć i przeprowadzić wybory, póki jeszcze notowania Andrzeja Dudy są w miarę dobre. A mogą one się jeszcze poprawić, dzięki temu, że jako jedyny kandydat, może udzielać się publicznie, pod pretekstem konieczności wypełniania obowiązków prezydenckich. Nie wiadomo też jakie będą notowania głowy państwa w momencie, gdy społeczeństwo zacznie odczuwać skutki gospodarcze pandemii.
Po trzecie ogłoszony przez premiera Mateusza Morawieckiego program „Tarczy Antykryzysowej” jest dobrowolną pomocą rządu dla pewnych grup obywateli, a co za tym idzie, rząd nie jest zobowiązany ustawowo do wypłacenia świadczeń. Natomiast w przypadku ogłoszenia stanu nadzwyczajnego do wypłaty odszkodowań zobowiązuje ustawa z 22 listopada 2002 roku o wyrównywaniu strat majątkowych wynikających z ograniczenia w czasie stanu nadzwyczajnego wolności i praw człowieka i obywatela.
Ponadto, biorąc pod uwagę inflację, która już była wysoka przed wybuchem epidemii oraz fakt, że wprowadzenie stanu wyjątkowego pociąga za sobą konieczność wypłacania z budżetu państwa odszkodowań dla przedsiębiorców, można śmiało powiedzieć, że państwa, które wyczerpało swoje rezerwy na rozdawnictwo socjalne, teraz po prostu nie stać.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU