Blisko 70 milionów złotych – tyle miały kosztować budżet państwa wybory widmo z 10 maja. Do głosowania nie doszło, ale ogromne pieniądze zostały wydane, a wydrukowane pakiety – zniknęły.
Według informacji, do których dotarło TVN 24, koszt niedoszłych wyborów prezydenckich wyniósł 68 896 820 złotych. Taka kwota widnieje na fakturach, które otrzymała Poczta Polska od wykonawców zamówionych usług. TVN24 opublikował dokumenty, które wskazują, iż Poczta zapłaciła już ponad 26 milionów złotych. Choć do głosowania ostatecznie nie doszło.
Przypomnijmy, że PiS przez długi czas forsował przeprowadzenie wyborów prezydenckich w pierwotnie ustalonym terminie. Mimo pandemii i realnego zagrożenia zdrowia i życia, rząd planował zorganizować głosowanie w formie korespondencyjnej. Do tego celu potrzebny był wydruk około 30 milionów pakietów wyborczych. To, że ich druk ruszył, choć nie weszła w życie odpowiednia ustawa, przyznał sam minister aktywów państwowych Jacek Sasin. 10 maja głosowanie się nie odbyło, a miliony kart można przeznaczyć na makulaturę.
Problem w tym, że nikt nie chce się do nich przyznać. Nic dziwnego, skoro zostało na nie wydane miliony złotych z publicznych pieniędzy.
Miliony wydane na nic
Według informacji TVN24 Poczta Polska zleciła przygotowanie wyborów przynajmniej czterem firmom. Dwie z nich miały zająć się skompletowaniem pakietów. Ceny usług? Odpowiednio 30 307 200 zł oraz 31 094 000 zł. Inna firma zajęła się dostawą urn wyborczych za 2 354 220 złotych, a zadaniem ostatniej było dostarczenie worków do przewożenia głosów. Koszt? 5 141 400 złotych.
– To są absurdalne zakupy. Poczta odchodzi od używania worków już od paru lat. Zamiast nich używa się plastikowych kaset, do których pakowane są przesyłki. Nie mam pojęcia po co nam tyle worków? Może jak trzeba będzie karty wyborcze oddawać na przemiał to w coś się je zapakuje? – skomentował ironicznie sprawę Piotr Moniuszko, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty.
W rozmowie z TVN24 Moniuszko stwierdził, że te umowy zawarte przez Pocztę Polską „kwalifikują się na doniesienie do prokuratury”.
– Dla mnie rodzi się pytanie, na czyje zlecenie zarząd to robił, kto pokryje te koszty. To są zmarnowane pieniądze. Działanie zarządu są działaniami na szkodę spółki. Tym powinny zająć się odpowiednie służby – mówi mężczyzna i podkreśla, że przecież za zleceniami Poczty nie stała ustawa.
O sprawę TVN24 zapytało samą Pocztę Polską. W odpowiedzi rzeczniczka firmy, Justyna Siwek, odpisała, że Poczta nie była dysponentem pakietów, a koszta stanowią tajemnicę przedsiębiorstwa. Same pakiety mają być przechowywane w jednym z obiektów logistycznych Poczty.
Ministerstwo Aktywów Państwowych lakonicznie skomentowało sprawę – poinformowało, że nie zawierało z Pocztą Polską żadnej umowy dotyczącej organizacji wyborów. Wygląda na to, że odpowiedzialność się rozmyje…
Źródło: TVN 24
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU