Służba Ochrony Państwa, w którą przekształcone zostało Biuro Ochrony Rządu, wciąż boryka się z gigantycznymi problemami. Służba, która stała się kozłem ofiarnym zwolenników teorii spiskowych o zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku w 2010 roku, została totalnie zdewastowana przez obecnie rządzących, kadry zostały przetrzebione i pozbawione najbardziej doświadczonych funkcjonariuszy, by zrobić miejsce młodym, często nieopierzonym i niedoświadczonym ochroniarzom czy kierowcom rządowych limuzyn. Jaki jest tego skutek, wiemy wszyscy. W zasadzie trudno jest wskazać miesiące bez jakiejś wpadki funkcjonariuszy, a przeciętny Kowalski kojarzy SOP dziś przede wszystkim z kuriozalnymi stłuczkami rządowych limuzyn.
W listopadzie minionego roku pojawiły się w mediach doniesienia, że Komendant Służby Ochrony Państwa Tomasz Miłkowski jest o krok od utraty posady. Było to zaraz po kolejnych wypadkach z udziałem VIP-ów oraz po żenujących medialnych występach szefa SOP. Tymi ostatnimi komendant “popisał się” szczególnie podczas rozmowy z Katarzyną Kolendą-Zaleską w TVN24, gdzie, chaotyczny i zdenerwowany na pytanie, dlaczego premier Beata Szydło jeździe dwiema limuzynami odpowiedział: A dlaczego nie? Z kolei uwagę prowadzącej, że wypadek limuzyny prezydenta, w którym potrącone zostało dziecko, mógł być prowokacją skwitował: Mógł, ale nie był.
Czarne chmury nad szefem SOP jednak się rozwiały, a przerwa świąteczna jakby uciszyła atmosferę wokół służby. Do czasu. Dziś “Super Express” napisał o skandalicznej sytuacji w samej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Otóż okazało się, że w miniony wtorek, w pracy pojawił się zastępca szefa zmiany, który znajdował się pod wpływem alkoholu. W ramach swoich obowiązków zajmować miał się ochroną zewnętrzną budynku, ale dziennik podkreśla także, że do jego obowiązków należy także wydawanie broni funkcjonariuszom. Choć st. chor. Grzegorz N. wydmuchał 0,6 promila, do pracy przyjechał … autem, co tylko dodatkowo go pogrąża. Koledzy wyczuli najwyraźniej, że ich kolega jest “wczorajszy” i uruchomili odpowiednie procedury, dzięki którym do pracy finalnie nie został dopuszczony. Kierownictwo SOP o dziwo nie próbowała sprawy zatuszować.
Ustami rzecznika służby ppłk. Bogusława Piórkowskiego pochwalono się, że przełożony zareagował, wezwał służby kontrolne oraz patrol policji, który stwierdził w wydychanym powietrzu obecność alkoholu. – Komendant wszczął postępowanie dyscyplinarne wobec tego funkcjonariusza, któremu grożą konsekwencje łącznie z wydaleniem ze służby – poinformował “SE” rzecznik SOP.
Inaczej mówiąc, państwo zadziałało, problemu nie ma. Przerażające jest jednak to, że funkcjonariusze prestiżowej służby, tak przecież ważnej z punktu widzenia organów państwa, tak otwarcie lekceważą przepisy i pokazują kompletny brak odpowiedzialności. Miejmy tylko nadzieję, że taka niefrasobliwość w funkcjonowaniu SOP nie skończy się kolejną wielką tragedią.
Źródło: Super Express
Fot. A. Mitura / MSWiA
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU