– “Polski ład” będzie korzystny dla całego społeczeństwa; chcę być dzisiaj premierem klasy średniej – zapewnia w rozmowie z “Faktem” Mateusz Morawiecki. Tyle że to chyba tylko pobożne życzenie lub cyniczna gra szefa rządu.
“Polski ład”, czyli wielkie marzenie premiera
Morawiecki twierdzi, że chce być premierem klasy średniej, ludzi, którzy ciężko pracują i budują kapitał swój i całego kraju. Brzmi pięknie. Tyle że polityka gospodarcza, jaką prowadzi jego rząd, rzuca takim ludziom kłody po nogi.
PiS od początku swoich rządów postawił na redystrybucję – swoistą zabawę w Robina Hooda. Uderza w lepiej zarabiających i oszczędnych, by poprzez 500+ i 13. emeryturę dać więcej tym, którym w życiu się nie powiodło. Niekoniecznie przez pech czy urodzenie się nie w tej rodzinie. Niektóre z tych osób to po prostu jednostki leniwe czy mało ambitne.
Polski ład najpewniej jeszcze mocniej uderzy w klasę średnią, czyli osoby prowadzące firmy i posiadające oszczędności. Dlaczego? Po pierwsze, poprzez podniesienie składki zdrowotnej, która niekoniecznie pozwoli nam na rozwój publicznego systemu zdrowia. Problem tego ostatniego tkwi nie tyle w braku pieniędzy, co w kiepskim zarzadzaniu, co pokazała pandemia COVID-19.
Kolejna sprawa to wspomniana już redystrybucja. PiS Polskim ładem obniży zapewne podatki najbiedniejszym, ale będzie musiał to załatać zbieraniem danin z pozostałej części społeczeństwa.
Do tego dochodzi rosnąca inflacja, która z kolei najmocniej uderzy w oszczędnych, ale też właśnie najuboższych. Ci pierwsi oberwą, bowiem ich zaskórniaki zaczną tracić na wartości. Z kolei osoby biedne będą de facto zarabiać coraz mniej, choć na pasku płacowym będzie ta sama liczba. No chyba że ich pracodawcy będą im co roku podnosić pensje o solidne parę procent…
By zachować swoje oszczędności w dobie wysokiej inflacji należałoby inwestować środki na giełdzie. Tyle że – jak pokazują badania – większość osób na parkiecie to tzw. “dawcy kapitału” , czyli ludzie, którzy schodzą z niego poobijani i stratni.
Co premier myśli o inflacji?
Co zaś premier myśli o skokach cen?
– To jest rzecz naprawdę niefortunna w naszym rozwoju gospodarczym. Liczę na to, że zgodnie z analizami Banku Centralnego zacznie ona niedługo opadać – powiedział w wywiadzie dla “Faktu”. Żadnych recept na to, jak rozwiązać ten problem? Nie, bowiem te będą jeszcze bardziej bolesne dla wielu z nas.
Inflacja w Polsce może bowiem zacząć opadać, jeśli stłumi się cyrkulację pieniądza w gospodarce. Jak to dziś uzyskać? Rozwiązaniem byłby krajowy lockdown, ale to nie wchodzi już raczej w grę. Zresztą to tylko gra na zwłokę i odraczanie wyroku.
Pułapka na nierozumiejących praw ekonomii
Istnieje drugie rozwiązanie. Rada Polityki Pieniężnej (RPP) może podnieść stopy proc.. Wtedy kredyty staną się droższe, więc Polacy przestaną je tak chętnie zaciągać. Tyle że ci, którzy już są zadłużeni (zwłaszcza pod kątem kredytu hipotecznego), mocno to odczują, bowiem ich raty mocno wzrosną. To jednak tylko początek horroru.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU