Ostatnia debata prezydencka okazała się farsą. Kandydatom na najważniejszy urząd w państwie zadawano pytania, które w ogóle nie powinny paść w czasie tego typu wydarzenia. W tym tekście prześledzimy to, jak przez lata degenerowano idee debat prezydenckich.
Prahistoria
Zacznijmy od prapoczątków naszej demokracji. W 1990 r. zorganizowano pierwsze wybory prezydenckie w Polsce po odzyskaniu przez nasz kraj pełnej niezależności od ZSRR. Warto zauważyć, że w tym czasie poszczególne siły polityczne dopiero uczyły się marketingu politycznego. Na tym zjawisku wypłynął tajemniczy Stan Tymiński – dziś zapomniany biznesmen, który rozpoczął walkę o prezydenturę od 1 proc. w sondażach, by wejść do II tury z samym Lechem Wałęsą. Jak tego dokonał? To temat na osobny tekst, warto jednak dodać, że jako jedyny zastosował dość nowatorskie techniki marketingowe.
Ostateczna debata pomiędzy Tymińskim a bohaterem Solidarności nie odbyła się. 1 grudnia ten pierwszy odmówił wzięcia w niej udziału. Może ze szkodą dla Wałęsy, bowiem całkiem prawdopodobne, że zdobyte w czasie takiego wydarzenia doświadczenie pomogłoby mu wygrać wybory pół dekady później.
Wałęsa – Kwaśniewski
Kampania w 1995 r. wyglądała już inaczej. Obóz Kwaśniewskiego był wspierany przez m.in. zagranicznego eksperta, który nauczył lidera SLD, jak pokonać Wałęsą w czasie debat (odbyły się dwie). Pomijając jednak tricki natury psychologicznej, warto zauważyć, że samo starcie rywali było dość merytoryczne i dotyczyło m.in. przemian ustrojowych, jakie miały wtedy miejsce w kraju.
Fragmenty obu debat do dziś są dostępne w sieci, a całe wydarzenie jest analizowane przez ekspertów ds. marketingu politycznego.
Gdy lider jest jeden…
Pięć lat później Kwaśniewski miał na tyle silną pozycję, że w ogóle nie chciał debatować z innymi kandydatami na prezydenta. Z jednej strony szkoda, ponieważ po raz pierwszy spłycono w ten sposób debatę polityczną w czasie kampanii prezydenckiej w Polsce. Dla ówczesnego prezydenta posunięcie to okazało się jednak dobre. Wygrał wybory w I turze. Jako jedyny polityk w historii naszego kraju.
Tusk – Kaczyński
Zgodnie z ustawą zasadniczą Kwaśniewski nie mógł już ponownie kandydować w 2005 r. Tym samym w wyścigu do Pałacu Namiestnikowskiego liczyli się ostatecznie Donald Tusk z PO i Lech Kaczyński z PiS. Choć dziś wspomina się ten pojedynek jako nudny, wynika to faktu, że rozmowa była dość merytoryczna. Politycy rozmawiali o dostępie do teczek, wydatkach socjalnych czy stosunku Polski do Rosji.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU