Odnogi mafii VAT-owskiej, która zalęgła się w PiS-owskim Ministerstwie Finansów, prowadzą do tajemniczej postaci ze świata przestępczego.
Dwa lata temu “Rzeczpospolita” ujawniła, że w Ministerstwie Finansów działała zorganizowana struktura przestępcza zajmująca się wyłudzaniem podatku VAT. To sprawa bez precedensu, ponieważ wysocy urzędnicy państwowi, którzy mieli zwalczać tego rodzaju przestępczość, sami organizowali karuzele VAT-owskie. Jak pisała gazeta, grupa miała wyłudzić 5 mln i usiłowała wyłudzić kolejny, niecały milion złotych.
Wczorajszy reportaż “Superwizjera” TVN odsłania jeszcze bardziej mroczne kulisy całej sprawy – Znalazłem zeznania, według których Jan L. pożyczył pieniądze na rozkręcenie karuzeli vatowskiej założonej przez urzędników Ministerstwa Finansów – mówi w materiale Robert Zieliński, dziennikarz TVN.
Kim jest Jan L.? Jan L. swoją “karierę” zaczynał w latach 80 od przemytu dóbr z Zachodu na Wschód – Następnie zaś, ale zawsze bardzo cicho, działający przy coraz poważniejszych tworzących się przestępczych strukturach w Polsce – mówi Robert Zieliński.
We Wiedniu rozkręcał działalność polskich, zorganizowanych grup przestępczych. Układ wiedeński to była zmowa najważniejszych polskich przestępców np. “Baraniny” działających na terenie Austrii. Jan L. był zamieszany między innymi w przemyt narkotyków, pranie pieniędzy, wyłudzenia podatków, kredytów i oszustwa. Jedną z najgłośniejszych spraw, w której przewija się Jan L. jest afera SKOK-u Wołomin. Według prokuratury przestępcy wyłudzali kredyty na podstawione osoby.
Jak to możliwe, że gang działający w najpilniej strzeżonym polskim ministerstwie, gdzie ulokowani są funkcjonariusze ABW, wyłudzał VAT? Do ABW zgłosił się skruszony członek grupy, który ujawnił funkcjonariuszom całą wiedzę na temat działań przestępców. Jak agencja zareagowała na jego informacje?
Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego stwierdzili, że nie będą pracować nad tą sprawą. Rozmawiałem z wieloma funkcjonariuszami, byłymi i aktualnymi. Nie ma takiej możliwości, by relacja złożona przez Krzysztofa M., dokładne jego zeznanie, wkrótce po skończeniu przesłuchania nie trafiło na biurko ówczesnego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Piotra Pogonowskiego – opisuje dziennikarz TVN.
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU