Wciąż gorąco komentowane są słowa Lecha Morawskiego, dublera sędziego Trybunału Konstytucyjnego, który niedawno, udzielając wykładu na słynnej uczelni w Oxfordzie, bezpardonowo zaatakował środowisko sędziowskie w Polsce, zarzucając korupcję sędziom Trybunału Konstytucyjnego i Sądu Najwyższego jednocześnie bardzo niepochlebnie wypowiadając się o polskiej Konstytucji. Od kilku dni posłowie PiS dwoją się i troją, by osobę, która przedstawiła się jako reprezentant polskiego rządu, w jakiś sposób wytłumaczyć i rozmyć jego kompromitację. Zabawne jest to obserwowanie szpagatów myślowych, których zazwyczaj celem jest przerzucenie winy na opozycję totalną czy przynajmniej na kojarzonego z nią poprzedniego Prezesa TK, prof. Andrzeja Rzeplińskiego, co próbował zrobić dzisiaj Marszałek Senatu, Stanisław Karczewski.
A że wszystkie ręce na pokład, to nie gorszy był wicepremier, minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Piotr Gliński, który próbował przedstawić skandaliczne wypowiedzi Lecha Morawskiego jako skutek presji i poczucia osaczenia, które wywołuje w nim totalna opozycja spod znaku Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. W porannej rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM w ten sposób skomentował “występ” pana Morawskiego:
Można odnieść wrażenie, że politycy rządzącej partii postanowili ułatwić pracę reporterom Dziennika Wieczornego TVP i biorą udział w wyścigu na najbardziej absurdalną próbę połączenia wypowiedzi z Oxfordu z opozycją sejmową. Okazało się jednak, że nie wszyscy ważni politycy PiS stają w obronie sędziego Morawskiego. Zdecydowane stanowisko wobec wypowiedzi o niechęci rządu do homoseksualistów zajął nie byle kto, a sam wiceprezes PiS, Adam Lipiński, od niedawna pełniący funkcję pełnomocnika rządu ds. równego traktowania. W rozmowie z reporterem RMF FM, Patrykiem Michalskim oświadczył, że nie ma w polskim rządzie niechęci wobec osób o orientacji homoseksualnej, nikt też nie zamierza wsadzać ich do więzienia.
Wypowiadane przez Lipińskiego sformułowania były do tej pory zarezerwowane tylko dla najgorszych wrogów “dobrej zmiany” i choćby dlatego wprawiają w duże zdziwienie. Tym bardziej, że Lech Morawski został wybrany do TK jako człowiek PiS, i jak wynika z jego wystąpienia na Oxfordzie, właśnie człowiekiem rządu się czuje. Gdy wiceszef partii rządzącej zarzuca mu bezpośredni atak na rząd, motywowany politycznie czy mówi o zachowaniu skandalicznym, wobec którego skieruje swoich pracowników, by zbadali sprawę, o której mówi, to musiało się wydarzyć coś naprawdę niepokojącego. Kto wie, może lada moment w Sejmie zostanie powtórzona procedura uchwalenia uchwał o braku mocy prawnej wyboru sędziego Trybunału i nocne odwołanie sędziego Morawskiego. Pozbyli się Misiewicza, Berczyński sam uciekł. Po co im kolejny problem?
fot. flickr/Sejm RP
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU