– Nauczyciele widzieli, co brali – stwierdził w końcu Rzymkowski. Cóż, właśnie dlatego teraz nauczycieli brakuje –bo widzą, że nie ma sensu brać. A po drugie – może pedagodzy „brali”, bo nie spodziewali się, że nieudolne rządy PiS doprowadzą do szalejącej inflacji.
Zresztą Rzymkowski znalazł winnych tego, że „nauczyciele zarabiają mniej”. To oczywiście związki zawodowe i prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz.
– Leżała na stole propozycja. Proponowaliśmy zwiększenie pensum nauczycieli do 22 godzin przy tablicy, przy podwyżce zarobków 36 proc. Związki zawodowe zaoponowały – stwierdził wiceminister.
Mityczne 36 procent?
Do zarzutu o odrzucenie propozycji 36 proc. podwyżki odniósł się w kwietniu wiceprezes ZG ZNP Krzysztof Baszczyński. Wyjaśnił, że takiej propozycji de facto nie było.
– Przejrzałem wszystkie dokumenty, które otrzymaliśmy w trakcie prac ministerialnego zespołu ds. statusu zawodowego pracowników oświaty. Policzyłem, że oferowany nauczycielom wzrost wynagrodzeń wahał się od 11,3 proc. dla dyplomowanego, poprzez 13 proc. dla mianowanego, do 14 proc. w „okresie wprowadzenia do zawodu”, który miał zastąpić stażystę i kontraktowego – tłumaczył Baszczyński w rozmowie z „Głosem Nauczycielskim”.
Źródło: Radio ZET, Głos Nauczycielski
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU