Prezydent Andrzej Duda odbywa właśnie wizytę zagraniczną na Ukrainie. Wraz z prezydentem Poroszenką głowa państwa ma złożyć hołd 4302 polskim żołnierzom zamordowanym przez NKWD w Charkowie. Wspólny gest pamięci nie może jednak odwrócić naszej uwagi, że jest to szczególna wizyta dla Andrzeja Dudy, ponieważ będzie musiał zmierzyć się z licznymi antypolskimi ruchami w wewnętrznej polityce Ukrainy. Jednak jakby samo to nie było wystarczającym wyzwaniem, to rząd PiS postarał się, aby misja dobrej woli prezydenta była jeszcze trudniejsza i wizerunkowo ryzykowna. Klęska Andrzeja Dudy pozwoli bowiem zrzucić część odpowiedzialności za niepowodzenia relacji z Ukrainą na Pałac Prezydencki. Nie jest tajemnicą, że ministrowi Waszczykowskiemu brakuje już wymówek w tym temacie nawet przed samymi prawicowymi mediami.
W jaki sposób PiS zastawiła na Andrzeja Dudę dyplomatyczną pułapkę?
Zrobił to ustami Jana Parysa, szefa gabinetu politycznego ministra spraw zagranicznych, który wypowiedział słowa, które wywołały burzę i zostały odnotowane w Kijowie. Parys podważył bowiem potrzebę istnienia niepodległej Ukrainy dla polskiego interesu narodowego:
“Chcę powiedzieć jasno, że silna i niepodległa Ukraina jest ważna dla Polski, natomiast to nie jest tak, że istnienie Ukrainy jest niezbędnym warunkiem istnienia wolnej Polski.”
“Polska bez Ukrainy sobie znakomicie poradzi”
Zarzucono Ukraińcom fałszowanie historii i szykanowanie polskiej mniejszości, stąd szef gabinetu odżegnywał się od moralnej odpowiedzialności Polski wobec Ukrainy:
“Nikt nas nie będzie szantażował, nawet rosyjskim zagrożeniem”
Takie słowa na kilka dni przed wizytą Andrzeja Dudy stworzyły na wstępie grunt sporej nieufności wobec głowy państwa. Nie chodzi o to, że Parys powiedział nieprawdę, niestety ma on w większości kwestii rację, ponieważ strona ukraińska przez lata poruszała w sposób dla nas skandaliczny sprawy historyczne i czasem gospodarcze grając na bezwarunkowym wsparciu Warszawy. Jednak słowa te przystoi mówić publicyście, a nie kluczowej osobie świata polskiej dyplomacji. Andrzej Duda mógł przekazać mocne stanowisko Polski kuluarowo prezydentowi Poroszence, ale robienie takich przekazów oficjalnie sprawiło, że po stronie ukraińskiej wzrósł opór społeczny wobec jakichkolwiek ustępstw wobec Warszawy. Historia jest bowiem ważną polityczną kartą na Ukrainie i słowa Parysa są niczym kij wbity w mrowisko.
Z tego powodu Duda nie mógł nawet ukrywać, w jakim położeniu są nasze stosunki: “Rozmowy będą bardzo szczere; takie, które mają stronie ukraińskiej uświadomić negatywny stan dzisiejszych relacji polsko-ukraińskich, bo tak go oceniamy.” – skomentował szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski.
Głowa państwa ma trudny obowiązek poruszyć bowiem z Ukraińcami kwestię zakazu poszukiwań i ekshumacji ofiar zbrodni na ludności polskiej. Prezydent będzie musiał także przedyskutować kwestię antypolskich incydentów za wschodnią granicą. W tle całej wizyty znajduje się zaś inicjatywa Waszczykowskiego, aby dla osób głoszących antypolskie poglądy wprowadzić zakaz wjazdu do Unii Europejskiej.
W powyższych okolicznościach wypowiedzi Parysa są niczym dolanie oliwy do ognia, bez planu na osiągnięcie jakiejkolwiek korzyści w dyplomacji. Można powiedzieć więcej, szef gabinetu politycznego Witolda Waszczykowskiego grał na użytek polityki wewnętrznej, chcąc zabłysnąć w sporej części elektoratu PiS o anty-ukraińskim sentymencie.
Prezydent został zatem celowo wystawiony na cios, aby szef MSZ mógł poprawić swój wizerunek kosztem głowy państwa. Wszakże twardy szeryf zdobywa uznanie wyborców. Przed Andrzejem Dudą trudna wizyta, która będzie wielkim testem jego dyplomatycznych zdolności.
fot. Shutterstock/Drop of Light
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU