O Tymoteuszu Szydle zrobiło się głośno, gdy w 2017 przyjmował święcenia kapłańskie. W zeszłym roku oświadczył, że chce zrezygnować z kapłaństwa. Dziennikarze „Gazety Wyborczej” postanowili sprawdzić, co dzieje się z synem byłej premier.
Sprawa odbiła się w mediach szerokim echem. We wrześniu 2019 roku Tymoteusz Szydło miał rozpocząć posługę w jednej z parafii w Oświęcimiu, lecz nigdy do tego nie doszło. Oficjalnie mówiono, że ksiądz Szydło przebywa na urlopie.
To niejasne określenie stało się pożywką dla wielu plotek, ostatecznie sam Szydło wydał oświadczenie, w którym poinformował, że rezygnuje z kapłaństwa.
– Z bólem stwierdzam, że nie udało mi się pokonać kryzysu wiary i powołania. W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego, jak złożyć w kurii diecezji bielsko-żywieckiej prośbę skierowaną do Ojca Świętego o przeniesienie mnie do stanu świeckiego – napisał Tymoteusz Szydło.
Od tego czasu minęło ponad pół roku. Dziennikarze „Gazety Wyborczej” postanowili sprawdzić, co dzieje się teraz z Tymoteuszem Szydłą. Odwiedzili Buczkowice, miejscowość, w której pełnił ostatnią posługę kapłańską. Od mieszkańców dowiedzieli się, że syn byłej premier nie pojawił się w Buczkowicach od miesięcy. Krążą plotki, że nie zrezygnował z kapłaństwa i wyjechał do Włoch.
Kuria enigmatycznie odpowiada na pytanie, czy Tymoteusz Szydło pozostaje księdzem.
– Sprawy przeniesienia do stanu świeckiego leżą w kompetencji Kongregacji ds. Duchowieństwa w Watykanie – powiedziano dziennikarzom „Wyborczej”.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU