Centralne Biuro Antykorupcyjne to niewątpliwie najdziwniejsza z polskich służb specjalnych. Skrajnie upolityczniona od momentu jej utworzenia, targana skandalami i nieudanymi akcjami, za które jej szefostwo zostało nawet skazane przez sąd (później w absurdalnym trybie ułaskawione). Prawo i Sprawiedliwość uważa, że CBA wykonuje świetną robotę, Platforma Obywatelska z kolei uważa, że tę służbę trzeba zlikwidować, bo kompletnie nie wypełnia postawionych przed nią zadań i koncentruje się głównie na pełnieniu roli pałki na politycznych przeciwników Jarosława Kaczyńskiego. Po tym, co opisał Wojciech Czuchnowski z “Gazety Wyborczej”, trudno się największej partii opozycyjnej dziwić.
Dowiadujemy się bowiem o zakończonej kompletną klapą specjalnej operacji, w ramach której próbowano na gorącym uczynku złapać na korupcji jednego z urzędników skarbowych. Miał on wyrazić chęć przyjęcia miliona złotych w zamian za wydanie korzystnej decyzji podatkowej a przy okazji celem miał być znany ze współpracy z wicepremierem Jarosławem Gowinem oraz prezydentem Dudą, mecenas Michał Królikowski. Operacja zakładała bowiem, że miał on być pośrednikiem w przekazaniu pieniędzy. Tyle tylko, że chyba wyczuł w tej operacji prowokację CBA i odmówił udziału w przekazaniu łapówki. Jego miejsce zajął inny funkcjonariusz. Problem w tym, że pieniądze pobrano z konta operacyjnego CBA, ale do rąk upatrzonego urzędnika nie trafiły. Milion złotych rozpłynął się w powietrzu.
Tak z CBA zniknął milion złotych https://t.co/4OlDL7qHkN
— Gazeta Wyborcza.pl (@gazeta_wyborcza) May 18, 2019
Sprawa miała miejsce kilka miesięcy temu, a śledztwo w tej sprawie objęte jest największą tajemnicą. Kierownictwo CBA oraz medialne usta rzecznika tej służby Temistoklesa Brodowskiego milczą w tej sprawie jak zaklęci. Trudno się temu dziwić, taka kompromitacja miała z pewnością nigdy nie ujrzeć światła dziennego.
Jak pisze “GW”, w sprawie podejrzanych jest czterech agentów, ale redakcji udało się ustalić jedynie trzy. To Zbigniew M., przez kolegów zwany „Miśkiem” (pełnił funkcję szefa stołecznego CBA), Rafał G. (zastępca dyrektora departamentu operacyjno-śledczego) i Marcin L. (agent od lat pracujący przy operacjach specjalnych m.in. jako tzw. przykrywkowiec).
Sprawa jest niedorzeczna i niezwykle niepokojąca. Jeśli bowiem potwierdzi się, że pieniądze “buchnął” jeden z agentów, to wizerunkowo pozycji Biura odbudować chyba nie sposób. Sprawa z pewnością będzie jeszcze wnikliwie badana przez media i kierownictwo CBA przed odpowiedzialnością nie ucieknie. Tym razem jednak prezydent może już nie pomóc i ułaskawienie się nie pojawi.
fot. flickr/ KPRM
źródło: wyborcza
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”220″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU