Oficjalnie parlamentarzyści PiS-u mają ten sam przekaz na temat afery mailowej. Nieoficjalnie w PiS-owskim garnku kipi od wyciekającej korespondencji.
Gdy padają pytania o aferę mailową, parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości, jak jeden mąż mówią to samo: to rosyjska prowokacja, maile są sfałszowane, nie będziemy komentowali korespondencji z niewiadomego źródła. Tak w skrócie wygląda oficjalna narracja. Nieoficjalne w kuluarach sejmowych garnek mailowy kipi, a pokrywka aż podskakuje od wyciekającej korespondencji.
Reporterka “Gazety Wyborczej” próbowała podpytać w sejmie wiceszefa MSWiA Macieja Wąsika i Prokuratora Generalnego Bogdana Święczkowskiego, co dzieje się ze śledztwem w sprawie włamania na skrzynkę mailowa Michała Dworczyka. Maciej Wąsik polecił reporterce, żeby zapytała prokuraturę, a pytany Święczkowski zignorował pytania.
Postępowania powinny się toczyć. Ale się nie toczą, bo powinny się toczyć przeciwko panu ministrowi Dworczykowi i panu premierowi Morawieckiemu, dlaczego ich dialog odbywał się na takich forum, czyli za pośrednictwem skrzynek prywatnych – mówi gazecie Marek Biernacki, były koordynator służb specjalnych w rządzie Donalda Tuska.
Jedno jest pewne, do tej pory nikt nie zaprzeczył wiarygodności maili, a w Sejmie wprost się mówi, że maile Dworczyka są prawdziwe.
W kuluarach posłowie PiS-u przyznają, że maile są prawdziwe. W Sejmie nie raz widać, jak niektórzy z wypiekami na twarzy czytają kolejne publikacje – informuje “Gazeta Wyborcza”.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU