Centrum Obsługi Administracji Rządowej ogłosiło przetarg na sukcesywne dostawy paliw płynnych na swoje potrzeby. W przetargu wzięły udział tylko dwa podmioty. Niewykluczone, że na wieść o tym, że jednym z oferentów będzie państwowy gigant czyli PKN Orlen wielu potencjalnych dostawców paliwa dla COAR nawet nie rozważało startu w przetargu wartym ponad 2 mln złotych. Z Orlenem ciężko jest konkurować, tym bardziej, że po wprowadzeniu rządowego pakietu paliwowego jego pozycja quasi-monopolisty znacznie wzrosła. Mogą więc oferować ceny niższe niż konkurencja. Mimo to, przedsiębiorca z Wyszkowa zdecydował się na start w przetargu, choć jego szanse były minimalne. Okazało się jednak, że wygrał, pewnie ku swojemu dużemu zaskoczeniu. Jak to się stało? Sprawę opisał wczoraj portal rmf24.pl
Otóż okazało się, że COAR przeprowadzało przetarg w formie elektronicznej, a to oznacza, że skuteczna oferta musiała być podpisana kwalifikowanym podpisem elektronicznym. Po otwarciu ofert okazało się, że propozycja oferty przedstawiona przez PKN Orlen (konkretnie przez jedną ze spółek zależnych koncernu), mimo iż jest korzystniejsza od drugiej oferty nie spełnia wymogów formalnych. Podpis bowiem nie został złożony skutecznie, co uczyniło ofertę nieważną. Wpadka kompromitująca ekspertów od sprzedaży w Orlenie i pokazująca jak bardzo kwestia zatrudnionych tam na pęczki “Misiewiczów” może wpływać na realne wyniki koncernu.
Kompromitująca wpadka Orlenu przypomina do żywego aferę z przetargiem dla polskiego wojska i spóźnioną o 20 minut ofertą jednej ze spółek Polskiej Grupy Zbrojeniowej Autosan Sp. z o.o. Wówczas wobec dyrektora, który odmówił udziału w ustawionym przetargu skierowano zawiadomienie do CBA, które obecnie trafiło do prokuratury. Bo przecież tej władzy sprzeciwiać się nie wolno. Należy się zatem spodziewać, że w przypadku wpadki Orlenu również powinny polecieć głowy. I tak się akurat składa, że jest w Orlenie głowa, którą można “ściąć” za tę aferę i to z korzyścią dla PiS.
Podczas ostatniego posiedzenia komisji weryfikacyjnej ds. warszawskiej reprywatyzacji ujawniono kulisy jednej z kontrowersyjnych decyzji reprywatyzacyjnych. Okazało się, że w 2006 r., pełniąc obowiązki prezydenta Warszawy, Mirosław Kochański zdecydował on o zwrocie kamienicy, w której mieszkała znana działaczka społeczna Jolanta Brzeska, brutalnie zamordowana w 2011 r. Dziś Kochański jest wiceprezesem w Orlenie i coraz głośniej słychać, że powinien to stanowisko stracić, jednak najlepiej w ten sposób, by nie powstało wrażenie, że PiS przyznaje się do udziału w nieprawidłowościach podczas warszawskiej reprywatyzacji. Sprawa kompromitującej wpadki podczas przetargu dla COAR jest do tego idealną okazją. Czy tak właśnie będzie, dowiemy się zapewne już w najbliższych dniach.
Źródło: RMF FM
fot. flickr/Sejm RP
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU