Sprawa Tomasza Komendy, który spędził 18 lat w więzieniu za bestialską zbrodnię, której jak już dzisiaj wiemy nie dokonał wciąż bulwersuje opinię publiczną. Ostatnio sprawiedliwości stało się zadość, Sąd Najwyższy go uniewinnił, a politycy obecnie rządzącej partii, ze Zbigniewem Ziobrą na czele zaczęli przekonywać, że to model prokuratury, który przyjęli za obowiązujący sprawił, że takie sprawy udało się wykryć, a błędy wymiaru sprawiedliwości skorygować. Zapowiedział także, że sprawa zostanie prześwietlona pod każdym kątem a winni zostaną ukarani.
– Ta sprawa pokazuje, że zmiana ustawy o prokuraturze i wprowadzenie realnego dystansu kierownictwa prokuratury do korporacji, że ta zmiana była zasadna, celna i trafna. Gdyby nie doszło do zmian ustawy o prokuraturze, to pan Komenda niemal na pewno nadal siedziałby w więzieniu i w oczach swojego środowiska nadal uważany byłby za winnego. To pokazuje, że prokuratura, którą kieruję zawsze sposób rzetelny, będzie podchodzić do takich przypadków – stwierdził minister sprawiedliwości dodając, że „orzeczenie SN przynajmniej przywraca Komendzie godność”.
Niestety dziś uprawniona jest już teza, że gdyby nie obowiązujący w 2000 roku system, łączący funkcję prokurator generalnego i ministra sprawiedliwości oraz fakt, że pełniący tę funkcję w tamtym czasie ważny polityk Prawa i Sprawiedliwości za wszelką cenę chciał uchodzić za “bezwzględnego szeryfa”, to być może Komenda do więzienia w ogóle by nie trafił. Gazeta Wyborcza przypomniała dziś swój wywiad z Lechem Kaczyńskim z listopada 2000 roku, w którym były prezydent i kreowany na wielkiego męża stanu były minister sprawiedliwości nie tylko nie ukrywał wywierania nacisków na prokuratorów, ale w sprawie morderstwa w Miłoszycach wręcz się nim chwalił.
„Wykorzystujemy instytucję nadzoru dla wywierania nieustannego nacisku na zaostrzenie działań prokuratury. Ster został przestawiony, choć oczywiście przed okrętem jeszcze długa droga (…). Brutalnie zgwałcono, a później zamordowano 15-letnią dziewczynkę, właściwie jeszcze dziecko. Znaleziono jej ciało z rozerwanymi narządami rodnymi. I prokurator powiada pełnomocnikowi rodziny, że co najwyżej może jednemu ze sprawców postawić zarzut gwałtu. Są ślady zębów tego zbira, ślady DNA, wszelkie możliwe znaki – i nie można postawić zarzutu. Taki sposób interpretacji praw człowieka, które czynią przestępców bezkarnymi, a ofiary bezbronnymi, stanowi zagrożenie dla porządku społecznego”.
Lech Kaczyński osobiście zajął się tą sprawą, docisnął prokuraturę na Dolnym Śląsku by sprawę zakończyła “właściwie” oraz przeprowadził czystkę kadrową także w tym celu. I choć naciski były oczywiste, dziś Zbigniew Ziobro nie widzi związku jego zachowania z kuriozalnym aktem oskarżenia ani winy swojego byłego mentora. Widzi je natomiast Roman Giertych, który w prostych słowach podsumował informacje z dzisiejszej Wyborczej. Jego zdaniem właśnie z hukiem upada mit dobrego Lecha Kaczyńskiego, a za naciski w tej sprawie, do których się przyznał w wywiadzie z Jarosławem Kurskim powinien usłyszeć zarzuty karne. Oczywiście, gdyby żył.
Upadek mitu dobrego LK. Gdyby żył, to za sprawę Komendy powinien dostać zarzuty. https://t.co/NpNcUVierS
— Roman Giertych (@GiertychRoman) May 28, 2018
Źródło: Gazeta Wyborcza
fot. Shutterstock/Martin Podzorny
POLUB NAS NA FACEBOOKU
[wpdevart_like_box profile_id=”539688926228188″ connections=”show” width=”600″ height=”200″ header=”big” cover_photo=”show” locale=”pl_PL”]
Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.
POLUB NAS NA FACEBOOKU