Polityka i Społeczeństwo

[Tylko u nas] Tomasz Piątek: Rządzi partia, której Kreml pomógł wygrać wybory w 2015 r. [Wywiad]

wiadomo.co

Z dziennikarzem i autorem książek, Tomaszem Piątkiem o ostatnich wypowiedziach Władimira Putina, polityce historycznej Rosji, nagonce na marszałka Tomasza Grodzkiego i kolejnym etapie wojny hybrydowej rozmawiał Michał Ruszczyk.

Michał Ruszczyk: Dlaczego Putin teraz próbuje narzucić nową narrację historyczną?

Tomasz Piątek: Atak na Polskę zbiegł się z momentem, w którym kremlowski minister obrony Siergiej Szojgu ogłosił, że Rosja dysponuje nowymi rakietami hipersonicznymi.
Putin i Szojgu twierdzą, że te rakiety są w stanie przełamać każdy obecny i przyszły system obrony. Znaczyłoby to, że żaden system obrony przeciwrakietowej nie uratuje nas przed atakiem rosyjskich rakiet. 
To niekoniecznie prawda. Jak wiemy, Putin często kłamie. Co wiemy na pewno? Wiemy, co Putin chce pokazać światu. Nie tylko to, że ma nowe wspaniałe rakiety. Również to, że jego władza się zwiększyła. To, że decyduje już nie tylko o Rosji, ale także o Europie Środkowo–Wschodniej.

Władimir Putin chce, aby świat uznał, że Polska i jej sąsiedzi to strefa wpływów Kremla. Strefa, w której to on, Putin, decyduje, co jest prawdą, a co nie. Zamierza wmówić zachodniej opinii publicznej, że państwo polskie jako takie zawsze było i jest szkodliwe. Co miałoby z tego wynikać? Ano to, że państwo polskie musi być kontrolowane przez Rosjan. Bo inaczej Polacy zrobią krzywdę innym. Być może Putin pozwala sobie na te kłamstwa, bo faktycznie jego nowe rakiety są bardzo niebezpieczne. Być może jednak zależność jest odwrotna. Być może Putin opowiada szokujące rzeczy po to, żeby wszyscy pomyśleli: „Jego nowe rakiety muszą być naprawdę bardzo silne, skoro tak mu woda sodowa do głowy uderza!”. Tak czy inaczej, potencjał militarny Rosji dzięki tym rakietom najprawdopodobniej się zwiększył. Może nie tak bardzo, jak to Rosjanie próbują teraz nam wmówić. Ale nie sądzę, żeby zupełnie blefowali. Ataki Putina na Polskę mają na celu tzw. oformlienije. Można to przetłumaczyć jako „sformalizowanie”. Rosjanie chcą sformalizować swoje coraz większe wpływy w Europie Środkowo–Wschodniej. Chcą, żeby światowa dyplomacja uznała Polskę i jej sąsiadów za wasali Rosji. W tej chwili wpływ Putina na polską politykę już jest ogromny. Rządzi partia, której Kreml pomógł wygrać wybory w 2015 r.i która importuje potężne ilości węgla z Rosji. Rośnie w siłę również druga partia, która nie ukrywa swoich prorosyjskich sympatii. Prawdopodobnie ukoronowaniem rosyjskich wpływów byłoby to, gdyby władzę w Polsce przejęła jakaś nowa koalicja lub nawet nowa partia – złożona z Konfederacji oraz z tych frakcji i przystawek PiS, które przestają udawać, że nie są prorosyjskie. 

W strefę wpływów rosyjskich zaczęliśmy wchodzić w 2014 roku. Wtedy, gdy polskie służby zaniechały ujawnienia, że afera taśmowa to operacja rosyjskich służb. W ten sposób pozwoliły wygrać PiS-owi wybory. Afera taśmowa więcej niż znacząco przyczyniła się do zwycięstwa PiS. Partia ta rządzi Polską z łaski Putina. Ale to nie wystarcza carowi na Kremlu. Putin chce mieć nas głębiej i trwalej w swojej strefie wpływów.Mamy zostać jej częścią nie tylko faktycznie, ale też oficjalnie lub półoficjalnie. Tak, żeby żaden poważny światowy polityk ani dyplomata tego nie kwestionował.

Należy bardzo mocno podkreślić sens słów Putina. Dyktator nie atakuje polskiego narodu za uczestnictwo w Holokauście. Putin nie chce całkowicie rozdeptać polskiego narodu (z wielką przyjemnością by nad nim zapanował). Putin chce rozdeptać państwo polskie. Dlatego atakuje to państwo polskie wbrew znanym historycznym faktom. Można i trzeba dyskutować o tym, do jakiego stopnia naród polski lub członkowie tego narodu przyłożyli rękę do Holokaustu. Ta dyskusja dla nas jest bardzo przykra. Będziemy jednak musieli się z nią mierzyć, ponieważ liczni Polacy uczestniczyli w holokauście. Natomiast oskarżenia Putina są wyssane z palca. Są fałszywe, gdyż państwo polskie nigdy nie wspierało masowego mordowania Żydów.

W tej kwestii ludzie nie zawsze dokonują niezbędnych rozróżnień. Szczególnie na Zachodzie, gdzie często słowa „naród” i „państwo”, „narodowość” i „obywatelstwo” są traktowane wymiennie. Specjaliści, którzy przygotowali te ataki dla prezydenta Rosji dobrze o tym wiedzieli. Chodzi o to, aby Zachód uznał, że państwo polskie z natury, z definicji jest: niepraworządne, dzikie, gwałci podstawowe wartości Zachodu; generuje i hoduje antysemityzm. Efektem ma być pozostawienie Polski kremlowskiemu „przywództwu”. Zgodnie z powracającym na Zachodzie przeświadczeniem, według którego nad okrutnym słowiańskim bałaganem może zapanować tylko okrutny słowiański car. Ataki Putina są skoordynowane z manipulacją, którą prowadzą środowiska prokremlowskie w Polsce. Chodzi o hałas wokół tzw. artykułu 447. 

Mowa o uchwale amerykańskiego Kongresu, w której czytamy, że amerykańska dyplomacja ma w innych krajach wspierać ustawy i rozporządzenia, które zmierzają do odnalezienia mienia ofiar Holokaustu oraz do zwrócenia lub zrekompensowania tego mienia spadkobiercom ofiar. W razie nieznalezienia spadkobierców, mienie miałoby zostać przeznaczone dla ofiar, które przeżyły Holokaust i znajdują się w potrzebie. Mamy więc do czynienia ze słusznym postulatem, do tego jeszcze ogólnie sformułowanym i dotyczącym niewielkiej grupy osób.

Natomiast prokremlowskie środowiska w Polsce próbują nam wmówić, że Amerykanie chcą nas zmusić do masowego oddawania mieszkań Żydom… Środowiska prokremlowskie robią to w celu skłócenia nas z USA i opinią publiczną Zachodu, która w takim konflikcie stanie po stronie ofiar Holokaustu. To jest świetnie zgrane. W tym samym czasie Putin potępia Polskę za antysemityzm, a jego zwolennicy rozpowszechniają nastroje antysemickie w Polsce. Chodzi o to, żeby świat pomyślał: „Putin ma rację, Polska jest nieuleczalnie antysemicka!”

Czy nowa interpretacja faktów historycznych, a właściwie ich zakłamywanie, ma być lekiem na problemy wewnętrzne Federacji Rosyjskiej, czy raczej przygrywką do imperialnych podbojów?

Jedno wiąże się z drugim. Rosja ma długą tradycję eksportowania swoich problemów na zewnątrz. Rosyjscy władcy przez całe wieki uważali, że biedę najlepiej leczy się podbojem. Gdy bowiem mocarstwo się rozszerza, to społeczeństwo rośnie w dumę. Zwiększa wtedy swoją gotowość do ponoszenia wyrzeczeń w imię rozrostu imperium. Poczucie potęgi wynagradza biedakom im biedę. Co więcej, podporządkowywanie nowych terytoriów nieraz łagodzi gospodarcze niedostatki w sposób bardziej konkretny, namacalny.  W przypadku aneksji Krymu tak nie było, bo zajęcie półwyspu sporo kosztowało Rosję – podobnie jak wojna w Donbasie. 

Jednak całkowite przejęcie kontroli nad Europą Środkowo–Wschodnią, która się ogromnie wzbogaciła przez ostatnie 30 lat, mogłoby się okazać korzystne ekonomicznie dla Rosji. Skończyłyby się sankcje, kontrsankcje, ograniczenia i utrudnienia dotyczące importu towarów do Rosji. A wielu towarów Rosja nie daje rady sama wyprodukować w odpowiedniej ilości lub jakości. Co więcej, kremlowskie firmy mogłyby bez ograniczeń podbijać nasze rynki zbytu stosując dumping, korupcję i zastraszenie.Obawiam się, że niektórzy z gospodarzy Kremla myślą aż nazbyt „po gospodarsku”. Oddaliśmy Zachodowi środkowoeuropejskiego prosiaka na utuczenie, ale teraz czas go odebrać, zarżnąć i zjeść!

W związku z ostatnimi wypowiedziami Prezydenta Rosji – Władimira Putina, który oskarża Rosję o współudział w wybuchu II wojny światowej, czy można postawić tezę, że zaczął się kolejny etap wojny hybrydowej?

Tak. Putin chce wszystkim dać do zrozumienia, że to nie jest i od początku nie była wojna hybrydowa, tylko podbój hybrydowy. Świat ma na nowo uznać, że jesteśmy państwem wasalnym i strefą wpływu Kremla. Tak miałby wyglądać ten „kolejny etap”. Putin chce również, żeby polski rząd był prorosyjski nie tylko w swoich działaniach. Putin chce, żeby nasz rząd zaczął być jawnie prorosyjski – zarówno w działaniach, jak w deklaracjach.

Przede wszystkim, Putin chce, żeby Polska zaczęła się oddalać od USA (albowiem od Europy już nas skutecznie oddalił). Jeśli chodzi o położenie pisowskiej Polski między Rosją i Ameryką, to w tej chwili mamy sytuację paradoksalną. PiS z dokładnością dobrego ucznia kopiuje pomysły z Kremla, takie jak strefy wolne od „promocji LGBT”, hakowanie i hejtowanie sędziów etc. Więcej można o tym przeczytać tutaj (https://arbinfo.pl/dlaczego-kolejne-miasta-probuja-zrobic-z-siebie-strefy-wolne-od-lgbt/), tutaj (https://arbinfo.pl/posel-smolinski-z-pis-ktory-zwalcza-lgbt-wedlug-kremlowskich-wzorow-mial-biznesowe-powiazania-z-rosja/) i tutaj (https://arbinfo.pl/hejtowanie-i-hakowanie-sedziow-rosjanie-robia-to-od-dawna/). A równocześnie ten sam PiS, który robi z Polski małą kopię putinowskiej Rosji, głosi przyjaźń z Amerykanami.To się może spinać w jakąś całość tylko dlatego, że w USA rządzi Donald Trump, który też doszedł do władzy dzięki Rosjanom i ich podziwia.

Co jednak się stanie, jeśli w Waszyngtonie zacznie rządzić demokrata? Albo republikanin w starym, reaganowskim stylu, który znów ogłosi Rosję „imperium zła” (skądinąd jestem przeciwny takim etykietkom, gdyż w mojej ocenie wrogiem jest Kreml, nie cała Rosja). Gdyby tak się stało, niektórzy spośród liderów PiS mogliby uznać, że czas się odwrócić od Rosji. Temu Putin chce zapobiec. On chce, żeby obecny prorosyjski zwrot w naszej polityce trwał jak najdłużej, a ewentualny zwrot prozachodni był jak najtrudniejszy dla jego zwolenników. Dlatego Putin pragnie, żeby prorosyjskość polskiego rządu była jasna, oczywista i oficjalnie zadeklarowana. 

Aby to osiągnąć, dyktator musi nas skłócić ze Stanami Zjednoczonymi rozpętując aferę o artykuł 447 i pobudzając nastroje antysemickie. Polacy mają myśleć, że Amerykanie to sojusznicy „drapieżnych Żydów”. Amerykanie mają myśleć, że Polacy to „żydożercza hołota”. Niestety, polski rząd nie potrafi lub nie chce odpowiedzieć na działania kremlowskiego prezydenta-dyktatora. 

W świetle ostatnich wypowiedzi Prezydenta Rosji zasadne staje się pytanie – czy Polsce dopiero grozi „podbój hybrydowy”, a może jest on już w toku?

On już trwa. Mamy obóz władzy, który rządzi z łaski Putina, który importuje rosyjski węgiel i rosyjskie pomysły. Nic więc dziwnego, że państwo rządzone przez ten obóz władzy nie umie odpowiedzieć na zniewagi Kremla.Gdy te zniewagi się pojawiły, zamiast Prezydenta RP wypowiadali się jego doradcy. Mam nadzieję, że Andrzej Duda jeszcze odpowie głośno na kłamstwa Putina. Mam nadzieję, że zrobi to podczas obchodów wyzwolenia Auschwitz, które odbędą się w Polsce.

Oprócz tego, rząd polski powinien ruszyć z informacyjno-dyplomatyczną ofensywą. Powinien mówić światu: uwaga, Władimir Putin nie przyjeżdża do Auschwitz! Prezydent Federacji Rosyjskiej przedstawia się jako obrońca męczeństwa Żydów, ale nie przyjedzie do ziemi ich męczeństwa, żeby złożyć im hołd. Nie upamiętni nawet swoich rodaków, którzy Auschwitz wyzwalali… Owszem, Putin jedzie do Izraela, ale na obchody organizowane przez rosyjskiego oligarchę Wiaczesława Mosze Kantora. Oczywiście, domyślam się, że wspominanie o Kantorze jest kłopotliwe dla pisowskiego rządu. Kantor był partnerem biznesowym Mateusza Morawieckiego, gdy ten prezesował w banku BZ WBK. Więcej o tym można przeczytać tutaj (https://arbinfo.pl/wiaczeslaw-kantor-pomaga-putinowi-upokarzac-polske-wczesniej-robil-biznesy-z-domem-maklerskim-banku-morawieckiego/).      

Co do milczenia prezydenta Andrzeja Dudy, to budzi ono niepokój również ze względu na informacje, które przywiózł pewien uciekinier z Rosji. W informacjach tych chodzi o znajomości naszego prezydenta, jak również o zdjęcie, które miano mu zrobić.  Nie wiemy, czy słabość prezydenta Dudy wobec ataków Putina nie wynika z obawy przed tym, co Rosjanie mogliby ujawnić na temat Dudy. Ale zacznijmy od początku. Pewna osoba z Rosji – nazwijmy ją „Nastasja” – była związana z kimś niegdyś wysoko postawionym w tym kraju. Jednak ze względu na bardzo poważne zagrożenia „Nastasja” musiała uciec na Zachód. Informacje „Nastasji” dotyczą pewnego polskiego biznesmena, Filipa Szarego – to może rzmieć jak kolejny pseudonim, ale to prawdziwe nazwisko – który działał w Polsce i Rosji.  Dlaczego Szary miałby nas interesować? Otóż według „Nastasji” pan Szary: bezprawnie wywoził z Federacji Rosyjskiej złom i szlam zawierające metale szlachetne; – wprowadzał te materiały na rynek Unii Europejskiej; całą tę działalność uprawiał w porozumieniu z rosyjskimi służbami specjalnymi (FSB) i z ludźmi czeczeńskiego tyrana-bandyty, Ramzana Kadyrowa; w Polsce spotykał się z Andrzejem Dudą i zrobił sobie z nim zdjęcie, którym chwalił się potem w Rosji;  obiecywał ludziom FSB i Kadyrowa, że załatwi im spotkanie w Pałacu Prezydenckim.

Dodam, że widziałem też rosyjskie dokumenty, z których wynika, że Filip Szary obecnie przebywa w Rosji, dokąd okrężną drogą uciekł z Polski (zrobił to najprawdopodobniej ze strachu przed polskim Urzędem Skarbowym, który się nim zainteresował) i jest obsługiwany przez czeczeńskich prawników związanych z Kadyrowem.

Z punktu widzenia zasad przyjmowania gości do Pałacu Prezydenckiego, czy jest możliwe, że ten biznesmen nie widnieje na żadnych kartach w Kancelarii Prezydenckiej? 

Oczywiście, po rozmowie z „Nastasją” wysłałem zapytanie do Kancelarii Prezydenta. Spytałem, czy rzeczywiście zaistniały – a jeśli tak, to jaki miały charakter – oficjalne lub nieoficjalne spotkania Filipa Szarego z prezydentem Andrzejem Dudą. Pytałem też o zdjęcie Szarego z prezydentem, o jego ewentualne spotkania z innymi osobami pracującymi w Pałacu Prezydenckim. W normalnej sytuacji pracownicy Kancelarii Prezydenta odesłaliby mi prostą odpowiedź. Np. „Nie, prezydent nigdy nie spotkał się z Szarym i nie zrobił sobie z nim zdjęcia”. Albo: „Prezydent raz spotkał się przypadkowo z Szarym i pozwolił się sfotografować nie wiedząc o jego działalności biznesowej”.
Albo chociaż: „Prezydent nie pamięta”. Zamiast tego dostałem odpowiedź następującą:

„Uprzejmie wyjaśniamy, że po przeprowadzeniu szczegółowej kwerendy w interesujących Pana obszarach tematycznych nie odnotowaliśmy osoby o nazwisku Filip Szary. Pan Filip Szary nie był i nie jest zatrudniony w KPRP na podstawie stosunku pracy, nie świadczył wolontariatu i nie odbywał bezpłatnych praktyk studenckich. Z Panem Filipem Szarym nie zostały nigdy zawarte umowy cywilnoprawne (zlecenie, o dzieło) ani z osobą o nazwisku Filip Szary prowadzącą działalność gospodarczą. Pan Filip Szary nie posiada odznaczeń państwowych i w związku z tym, nie był nigdy oficjalnie zaproszony na uroczystość wręczenia odznaczeń. Nie był również wpisany na listy gości, zapraszanych jako osoby towarzyszące osobom odznaczonym. Prezydent RP nie nadawał Panu Filipowi Szaremu obywatelstwa ani Go nie ułaskawiał. Nazwisko Pana Filipa Szarego nie widnieje na żadnych listach osób zaproszonych do udziału w wydarzeniach krajowych, jak i zagranicznych z udziałem Głowy Państwa czy Kierownictwa Kancelarii Prezydenta RP”

Jak widać, nie uzyskałem żadnej odpowiedzi na pytania o spotkania Szarego z Dudą i o ich wspólne zdjęcie. Dostałem mglistą i niezobowiązującą formułkę: „…nie odnotowaliśmy osoby w interesujących pana obszarach tematycznych”. Kto mówi: „nie odnotowaliśmy”, ten zostawia sobie tak zwaną furteczkę: „mogliśmy coś przeoczyć”. Gdy zaś przechodzimy do konkretów, to kancelaria mówi nam tyle: Filip Szary nie figuruje na listach osób zaproszonych na wydarzenia z udziałem prezydenta. Rzecz jasna, nieuważny czytelnik może się uspokoić, gdy rzuci okiem na odpowiedź kancelarii i zobaczy, że Szary nie figuruje na listach gości. Ale uwaga, ta nieobecność dotyczy tylko list gości towarzyszących osobom dekorowanym przez prezydenta! A co z innymi gośćmi? Z tymi, którzy przychodzą do Pałacu Prezydenckiego, gdy prezydent nie przypina odznaczeń, gdy nie ma żadnych imprez ani uroczystości? Z tymi, którzy nie wpisują się na listy gości, gdyż np. spotykają prezydenta poza pałacem? Przecież w sposób jednoznaczny zapytałem o spotkania oficjalne i nieoficjalne.

Spytałem też o zdjęcie, który to temat Kancelaria Prezydenta ominęła szerokim łukiem. Zatem nie wiemy, kto mógł się spotkać z Andrzejem Dudą i zrobić sobie z nim zdjęcie. Nie wiemy, kto może wywierać na niego nacisk. Nie wiemy, czego może się bać Prezydent RP ze strony Kremla. Więcej o tej sprawie można przeczytać tutaj (https://arbinfo.pl/1599-2/).

Państwo polskie nie jest państwem zbrodniczym, jak by to chciał przedstawiać Putin. Niestety, jest za to z tektury. Takie sprawy jak Filipa Szarego zbyt często się zdarzają. To poboczne sprawy – jednak już widzieliśmy, jak takie poboczne sprawy wstrząsają naszym państwem. Pamiętamy „ośmiorniczki” z Sowy & Przyjaciół. 

Jakie mogą być skutki ostatnich wypowiedzi Władimira Putina, zwłaszcza, że prezydent Andrzej Duda nie będzie zabierał głosu w czasie obchodów 75-rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz? 

To akurat dobra decyzja Prezydenta RP, przynajmniej w mojej ocenie. Obchody przecież organizuje rosyjski oligarcha Wiaczesław Kantor, w dużej mierze zależny od Władimira Putina. Czy chcemy powierzyć traktowanie naszego prezydenta komuś takiemu jak Kantor? Przecież zrobiłby wszystko, żeby upokorzyć Andrzeja Dudę wobec Putina. Dlatego to, że prezydent w ogóle starał się o możliwość wystąpienia podczas izraelskich obchodów, zakrawa na poważny błąd. Podobnie jak związana z tymi staraniami zwłoka. Albowiem nasze państwo zareagowało na ataki Władimira Putina z co najmniej kilkudniowym opóźnieniem. Na co liczył pisowski obóz władzy przez te kilka dni? Czyżby miał nadzieję, że dzięki dawnym relacjom biznesowym Morawieckiego z Kantorem nasz kraj coś sobie u oligarchy – utarguje? A skandaliczny błąd stanowiło to, że prezydent Duda upublicznił starania. Powiedział głośno, że chce wystąpić „przed Putinem” lub „tuż po Putinie”… Prezydent państwa polskiego, który publicznie prosi o to, żeby pozwolono mu wystąpić zaraz po obcym dyktatorze!

To upokorzenie poprowadziło do kolejnego upokorzenia. Bo pozwoliło Rosjanom publicznie zignorować wolę Dudy. Polska od razu powinna była ogłosić, że nasz prezydent rocznicę wyzwolenia Auschwitz obchodzi w Auschwitz! W Polsce, w miejscu męczeństwa i zagłady Żydów. W miejscu, które prezydent Putin woli ominąć.

Władze rosyjskie zapowiadają zaostrzenie kursu „polityki historycznej” wobec Polski. Czy istnieje możliwość wypracowania wspólnego stanowiska przez polityków partii rządzącej i opozycji w tej sprawie?

Ze strony opozycji jest wola współpracy. Trudno milczeć o karygodnych błędach rządu w tej sprawie, ale najważniejsza jest narodowa i państwowa solidarność. To ona musi dominować nad krytyką (choć od tej ostatniej nie da się uciec). Mamy przecież konflikt międzynarodowy, konflikt z nieprzyjaznym sąsiadem. Niestety, rząd nie okazuje tej solidarności. Rządowi politycy, rządowe media nawet nie krytykują opozycji, tylko ją lżą. Obóz władzy powinien natychmiast porzucić importowane z Rosji praktyki polityczne. Powinien odstąpić od walki z wartościami Zachodu, z sędziami, z homoseksualistami i innymi mniejszościami. Zamiast tego zobaczyliśmy europosłów „dobrej zmiany”, którzy szkalują polskich sędziów i oklaskują jawnych agentów Putina w Brukseli.

Jaki według Pana jest udział służb rosyjskich w nagonce na marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego?

O udziale służb rosyjskich nie wiem. Natomiast „trolle” internetowe – piszące po polsku, ale niekoniecznie polskie – z wielką radością rozprzestrzeniały zdjęcie marszałka z rosyjskim ambasadorem. Przypomnę, o co chodziło. Gdy prof. Tomasz Grodzki objął urząd, odbył serię kurtuazyjnych spotkań z ambasadorami państw, wśród nich był ambasador rosyjski. W Internecie próbowano zrobić z tego „zdradę marszałka Grodzkiego”.  I tu pojawia się pytanie do Rosjan.  Jak to możliwe, że to zdjęcie tak szybko dotarło do tak wielu kont internetowych? Do tak wielu kont, które nagłaśniały zdjęcie wyrywając je z kontekstu? Do kont, których użytkownicy próbowali stworzyć wrażenie, jakoby to opozycja służyła Kremlowi, nie rząd? Pozostałe elementy nagonki na marszałka to przede wszystkim działania pisowskich służb oraz TVP, która jest przedłużeniem tych służb.  Właśnie wyszła książka byłego wicedyrektora publicystyki i reportażu w Telewizji Polskiej, Mariusza Kowalewskiego. Książka nazywa się „TVPropaganda. Za kulisami TVP” (https://arbitror.pl/produkt/tvpropaganda/).

Kowalewski odszedł z TVP dlatego, że został wezwany przez Macieja Wąsika – pisowskiego wiceministra i wicekoordynatora służb specjalnych. Wąsik zażądal, żeby Kowalewski donosił na jednego ze swoich kolegów w TVP. Miał ciągnąć kolegę za język, aż się dowie, skąd i od kogo ten kolega bierze swoje informacje. Z punktu widzenia dziennikarskiego to rzecz straszna, gdyż dziennikarz musi chronić swoje „źródło”. Ta symbioza TVP i służb jest bardzo groźna. Niezależnie od tego, czy ma jakiś związek z Rosją czy nie. Rzecz jasna, takiego związku nie da się wykluczyć, skoro w symbiozie bierze udział CBA, czyli główna pisowska służba, z której wywodzi się Maciej Wąsik. Przecież funkcjonariusze tej służby weszli w osobliwą relację z Rosjanami na przełomie 2013 i 2014 r. Wtedy to Marek Falenta przyniósł taśmy z restauracji Sowa & Przyjaciele do kierownictwa PiS. A kierownictwo zdecydowało, że pisowscy funkcjonariusze CBA mają ocenić taśmy – ich autentyczność, przydatność, źródło pochodzenia… Ci funkcjonariusze musieli wiedzieć, kim jest Falenta. Musieli wiedzieć, że przychodzi od Rosjan. Mimo to zadecydowali o przekazaniu taśm mediom przyjaznym PiS, które nagłośniły aferę taśmową. Zatem pisowscy funkcjonariusze CBA przyczynili się do tego, że PiS przyjął zatruty prezent od Putina. Więcej o tym można przeczytać we wstrząsającej książce Grzegorza Rzeczkowskiego „Obcym alfabetem. Jak ludzie Kremla i PiS zagrali podsłuchami” (https://arbitror.pl/produkt/obcym_alfabetem/).

Jeden z moich rozmówców powiada, że rosyjskie służby to drugi w kolejności problem polskich służb. Pierwszym problemem miałyby być rosyjskie służby w polskich służbach.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Michal Ruszczyk

Historyk i dziennikarz współpracujący z portalami informacyjnymi i mediami obywatelskimi. Redaktor Sieciowej Telewizji Obywatelskiej Video Kod. Redaktor miesięcznika “Nasze Czasopismo” od stycznia 2018 do marca 2019. Od października 2018 współpracownik portali internetowych - Crowd Media, wiadomo.co i koduj24. Współzałożyciel i członek zarządu Stowarzyszenia Kluby Liberalne do marca 2019 roku. Od kwietnia 2019 związany z Koalicją Ateistyczną. Były członek warszawskich struktur Nowoczesnej.

Media Tygodnia
Ładowanie