Polityka i Społeczeństwo

Turcja – państwo na fundamentach zbrodni

Turcja - państwo na fundamentach zbrodni

Turcja jest świetnym przykładem państwa, które za zgodą swoich własnych obywateli wyrzeka się zasad państwa świeckiego i demokratycznego. Zapędy dyktatorskie Recepa Erdoğana są daleko posunięte w metodach, ale podobne procesy dzieją się w Polsce i coraz większej ilości państw. Często wielu z nas może zadać sobie pytanie, dlaczego zwykli ludzie wybierają tyranów i są obojętni na wyrządzane przez nich szkody?

Odpowiedź na to pytanie możemy znaleźć w historii i jej przedłużeniu, jakim są narodowe tożsamości, które wróciły na usta wszystkich w obliczu migracyjnych wyzwań współczesnego świata. Nie bez powodu mówi się, że kto nie zna historii, skazany jest na jej powtarzanie.

Jednym z wydarzeń, które może ukazać nam anatomię znieczulicy na zło, jest stosunek społeczeństwa tureckiego i świata do sprawy ludobójstwa Ormian, którego 102 rocznicę dzisiaj obchodzimy. Wydarzenie to, choć w Polsce mało znane, zmieniło oblicze Bliskiego Wschodu i świata. Powinniśmy poświęcić uwagę rocznicy, ponieważ mechanizmy, które doprowadziły do tragedii, są obecne i dziś.

Turcja początku XX wieku przeżywała głęboki kryzys, państwo Sułtanów było cieniem dawnej potęgi, a w kraju rozpoczęło się przebudzenie narodowe. Niczym pożar rozpowszechniła się idea panturkizmu, który zakładał zjednoczenie wszystkich ludów tureckich pod jednym sztandarem. Jedynym problemem na drodze do budowy takiej wielkiej Turcji stały się grupy o innym pochodzeniu etnicznym, które uznano za element wrogi i obcy. W ówczesnej Turcji żyły wielomilionowe mniejszości chrześcijańskie, głównie Ormianie, Grecy i Asyryjczycy, które zaczęły domagać się niepodległości. Kiedy zwolennicy koncepcji wielkiej Turcji przejęli władzę, postanowili ostatecznie rozwiązać problem. 24 kwietnia 1915 roku rozpoczęły się aresztowania ormiańskiej inteligencji w Konstantynopolu, które zakończyły się egzekucjami. Następnie wojsko tureckie rozpoczęło masowe przesiedlania ludności niemuzułmańskiej na tereny dzisiejszego Iraku. W czasie forsownych marszów z głodu i ataków wojska zginęły setki tysięcy ludzi. Dochodziło do fizycznych eksterminacji całych miast i wsi w Armenii. Z relacji wiadomo, że brutalność metod stosowanych przez wojska tureckie niejednokrotnie przypominała to, co Polacy znają z relacji z rzezi wołyńskiej. Do mordowania Ormian podburzano także inne grupy, zwłaszcza liczną mniejszość kurdyjską.

W wyniku ludobójstwa z niewiele ponad 2 milionowej społeczności Ormian zginęło, wg najbardziej rozpowszechnionych szacunków, aż 1,5 mln ludzi. Znaczna część z tych, którzy przeżyli, opuściła Bliski Wschód tworząc rozproszoną po całym świecie ormiańską diasporę. Ludobójstwo przełożyło się także na sam kształt państwa Armenii, które obejmuje tylko niewielki, najbardziej na wschód wysunięty skrawek ziem, które historycznie nazywane były Armenią. Do tragicznego bilansu śmierci trzeba doliczyć także setki tysięcy Greków, których spotkał podobny los podczas samego ludobójstwa jak i podczas późniejszej wojny grecko-tureckiej, w wyniku której ocaleni zostali zmuszeni do opuszczenia ziem tureckich.

Wydarzenie to nie spotkało się z żadną zdecydowaną reakcją międzynarodową, co utwierdziło później Adolfa Hitlera w przekonaniu, że mordowanie ludności cywilnej można prowadzić całkowicie bezkarnie.

“Wydałem rozkaz – i każę rozstrzelać każdego, kto wyrazi choć jedno słowo krytyki – że celem wojny nie jest osiągnięcie jakiejś linii geograficznej, ale fizyczna eksterminacja wrogów. Obecnie tylko na wschodzie umieściłem oddziały SS Totenkopf, dając im rozkaz nieugiętego i bezlitosnego zabijania wszystkich mężczyzn, kobiet i dzieci polskiej rasy i języka, bo tylko tą drogą zdobyć możemy potrzebną nam przestrzeń życiową. Kto w naszych czasach jeszcze mówi o eksterminacji Ormian?” – 22 sierpnia 1939 roku, Obersalzberg.

To dzięki ludobójstwu Turcja stała się państwem monokulturowym i monoetnicznym. Świeckie państwo tureckie pod pozorami swojej demokracji i wolności słowa było tak naprawdę spadkobiercą elit odpowiedzialnych za zbrodnię, co sprawiło, że publicznie stała się ona tematem tabu. Państwo tureckie do dziś neguje, że do zbrodni kiedykolwiek doszło, a każde upamiętnienie tych tragicznych wydarzeń wiąże się ze zdecydowanym protestem Ankary. Młodzież szkolna w Turcji jest natomiast poddawana systematycznej historycznej indoktrynacji.

Efekty tej polityki są widoczne w ostatnich tygodniach. W ostatni piątek do kin trafił film “Przyrzeczenie”, którego akcja osadzona jest w realiach rzezi Ormian. Jeszcze przed premierą dzieło spotkało się z olbrzymią falą hejtu w sieci i dawaniem na masową skalę ocen 1/10 w głównych bazach filmowych. Za całym zamieszaniem stoi oburzona turecka młodzież, której nie podoba się film o “nieistniejących” wydarzeniach, którego celem jest psucie opinii ich kraju i promocje “armeńskiej propagandy”.

To co dzieje się w Turcji, pokazuje jak łatwo manipulować społeczeństwem. Zwykli ludzie przez często drobne zaniechania stają się współodpowiedzialni największych tragedii. Rzezi Ormian dokonano tylko dzięki społecznemu przyzwoleniu, ponieważ zwykli ludzie przyjęli zasadę “my” kontra “oni”. Los “innych” nie miał znaczenia, ponieważ zostali pozbawieni człowieczeństwa w oczach swoich sąsiadów. Niewygodni ludzie zostali zebrani w anonimowa masę, w oczach oprawców, z łatką przeszkody w naprawie “chorego systemu”.

Działa tu typowy mechanizm, że solidaryzujemy się z tym, co nam bliskie, a łatwo boimy się lub odcinamy od tego, co obce. Najdobitniej świadczy o tym asymetria pamięci o Holocauście i Rzezi Ormian. W Stanach Zjednoczonych o ludobójstwie w Turcji mówiono bardzo niewiele do czasu, aż okazało się, że Kim Kardashian jest z pochodzenia ormianką i zdecydowała się na upamiętnienie tragicznej historii.

Iluż z nas przejęło się zamachami w Paryżu czy Brukseli, a ilu wykazało solidarność na zamach na rosyjski samolot pasażerski lub atak na kościół egipskich chrześcijan? Dlaczego w oczach społeczeństwa jedni ludzie byli warci pamięci, a drudzy nie?

Turcja jest przykładem państwa, które budowało jedność społeczeństwa wokół idei narodowych w oparciu na wyidealizowanej wizji przeszłości. Dało to rządzącym komfort i łatwe narzędzie rozładowywania nastrojów. Magia haseł w rodzaju “uczyńmy Amerykę znowu wielką” jasno wskazuje, że większość ludzi ma sentyment do bliżej nieokreślonej lepszej przyszłości, której tak naprawdę nigdy nie było. Tożsamość narodowa wiąże się poczuciem racji po stronie swojego kraju w kolejnych kryzysach historii. Widać to w Tureckiej negacji zbrodni.  Prawda dla takich systemów jest zagrożeniem. Największym zaś ryzykiem na ujawnienie prawdy jest samodzielne myślenie, stąd pełna demokratyzacja państwa nie jest w interesie rządzących. I to był przykład Turcji, która nigdy w pełni wolnym krajem nie była, żyjąc w cieniu swoich własnych grzechów, którym nie potrafiła stawić czoła, za co płaci teraz wysoka cenę. Jedyną nadzieją na niepowtarzanie błędów przeszłości jest świadomość obywateli i ich aktywny sprzeciw wobec kłamstw i manipulacji, ponieważ aby zło zatriumfowało, wystarczy by dobry człowiek niczego nie robił.

Czytasz nas? Podobają Ci się zamieszczane przez nas treści?
Wesprzyj nas swoją wpłatą.
Wpłacając pomagasz budować Crowd Media – wolne media, które patrzą władzy na ręce.

WPŁAĆ

POLUB NAS NA FACEBOOKU

Facebook Comments

blok 1

Redakcja portalu CrowdMedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść artykułów nadesłanych przez użytkowników.
Media Tygodnia
Ładowanie